Dożyliśmy nowoczesnej epoki” – mówił dziennikarz radiowy już w latach 70. ubiegłego wieku. Dożyliśmy epoki, w której środki komunikacji nigdy wcześniej nie były tak rozwinięte, tak potężne i „wydajne”. Obraz współczesnego człowieka to dynamiczny manager otoczony telefonami, smartfonami, laptopami, tabletami – symbolami jego mocy komunikowania się z całym światem i w każdej chwili.
Jednakże ten obraz nie jest aż tak idealny, na jaki wygląda. Komunikacja bowiem jest zbyt często pusta i służy jedynie podtrzymaniu swej własnej iluzji. Wszystkie te gadżety okazują się tylko protezami, „naroślami”, mającymi skompensować naszą niezdolność do bycia i do prawdziwego porozumienia. Pozwalają nam one oszukiwać się za każdym razem jeszcze bardziej lub zagłuszać lęk wobec innych ludzi. Wystarczy popatrzeć na ogromny sukces SMS-ów lub e-maili, aby się o tym przekonać.
Nasz obecny styl życia, wszechobecność i potęga mediów, pułapka materializmu i konsumpcjonizmu, stałe przyspieszenie naszej codzienności przywiodły nas do stanu, w którym mylimy życie i doczesność, życie i zabieganie, życie i rozgorączkowanie.
Odbywa się to za naszym cichym przyzwoleniem, a wręcz na własną prośbę. Ciągle więcej, ciągle szybciej, tylko po co? Ażeby obudzić się pewnego dnia, nieistotne w jakim wieku, chorym lub przygnębionym, ze smutną konstatacją, że minęliśmy się z samym sobą, z własnym życiem?
Nasze społeczeństwo, wychowanie oraz pewne wygodnictwo pchają nas głównie ku zaspokojeniu naszych pragnień. Uczymy się więc zarządzać, kontrolować, dominować, posiadać lub komunikować. Ta ciągła gonitwa oddala nas z każdym dniem coraz bardziej od nas samych i ogałaca z naszej własnej substancji. Jedynie śmierć lub choroba sprowadzają nas, siłą konieczności, przed nas samych.
Cóż to za człowiek, którego ze smutkiem odkrywamy wówczas w lustrze? Co znaczy to bolące ciało? Kim jest stworzenie, prawie nieznane, leżące w tym łóżku? A przecież jest to właśnie nasz pierwszy i jedyny prawdziwy rozmówca. Ten, z którym nigdy nie mieliśmy czasu rozmawiać ani go prawdziwie poznać, czyli my sami!
Odkrycie to staje się wówczas tak nieznośne, że prosimy lekarza, aby przepisał nam coś na uśmierzenie cierpień, które przecież nie powinny mieć miejsca w naszym życiu. Szkoda, że nie wiemy, iż te dolegliwości są tak naprawdę tylko desperackim krzykiem naszego życia i naszego ciała. Są to sygnały alarmowe świadczące o zakłóceniach naszej równowagi wewnętrznej. Nie jesteśmy jednak w stanie ich usłyszeć, a tym bardziej ich zrozumieć.
Po wielu latach praktykowania technik energetycznych, a zwłaszcza Shiatsu, mogę stwierdzić, w jakim stopniu ciało każdego z nas mówi nam (a nawet krzyczy) o tym, na co cierpimy naprawdę w głębi nas samych. Nasza psyche, nasza dusza przemawiają do nas, informując nas ciągle o tym, co jest nie tak. Ale my nie słuchamy i nie słyszymy. Dlaczego?
Powody naszej „głuchoty” są dwojakiego rodzaju.
Po pierwsze, nie jesteśmy zdolni lub też nie mamy ochoty słuchać wysyłanych do nas „naturalnych” wiadomości (sny, przeczucia, wrażenia fizyczne itp.). Muszą one stać się zatem coraz silniejsze (m.in. choroby, wypadki, konflikty, śmierć), aby być dla nas słyszalnymi lub zmusić nas siłą do zatrzymania.
Po drugie, ból stanowi nieodłączną część naszego życia, ale w większości przypadków nie potrafimy odczytać jego znaczenia, skupiając się jedynie na tym, jak się go pozbyć. Może on wówczas służyć jedynie do chwilowego zahamowania niewłaściwego procesu, ale nie do jego zrozumienia ani
do radykalnej zmiany.
Nikt nas w rzeczy samej nie nauczył, jak to wszystko tłumaczyć. Nasza wybiórcza nauka odseparowała ciało od ducha. Rozczłonkowuje je i analizuje jak maszynę, a nasi lekarze to w większości doskonali mechanicy.
Jesteśmy jak marynarze, którzy dostają wiadomość w alfabecie Morse’a, tylko że wcześniej nigdy się go nie nauczyli. Ciągłe pikanie zaczyna nas w końcu irytować. Wzywamy wówczas mechanika pokładowego, aby zablokował system albo, co gorsza, przeciął kable, żeby to w końcu uciszyć i mieć święty spokój. Tyle że to pikanie ostrzegało, iż jest wyrwa w kadłubie i statek tonie.
Wbrew pozorom, ból, choroby, urazy nie zdarzają się przypadkowo. Czasem nam się zdaje, że znamy bezpośrednią przyczynę dolegliwości: „popchnął mnie, upadłem i stłukłem kolano”, albo: „źle stanęłam i skręciłam kostkę” lub też: „całe życie palił jak smok, to i się dorobił raka płuc”. Ale dlaczego akurat to kolano, ta kostka, w tym momencie? Dlaczego inny palacz nie „dorobi się” raka? Owszem, można widzieć w chorobie jedynie zwykły przypadek albo „karę boską”.
Takie spojrzenie jest jednak dość powierzchowne, a przede wszystkim mocno ograniczające. Zwalnia z głębszej refleksji i nie daje możliwości przekucia problemu zdrowotnego w konstruktywne doświadczenie, pozwalające nam dojrzewać, wzrastać duchowo. Zwalnia również z odpowiedzialności za swoje zdrowie i życie, przerzucając ją na personel medyczny i leki.
A gdyby choroba miała sens?
Nasze ciało mówi do nas (a czasem wręcz krzyczy), przekazując informacje płynące z głębi naszej duszy. O czym mówi Wasze ciało?
Według medycyny wschodniej, u podstaw każdej choroby leżą zaburzenia energetyczne. Świadczą one o przeszkodach w naszej samorealizacji.
W książce „Powiedz mi, co cię boli, powiem ci dlaczego” Michel Odoul, wprowadza nas w podstawy filozofii i medycyny Wschodu i tworzy swego rodzaju symboliczną mapę naszego ciała, wpisaną w holistyczną wizję świata i człowieka. Dostarcza nam tym sposobem narzędzie do lepszego zrozumienia płynących z naszego ciała komunikatów.
Książka ta pozwoli nam zrozumieć głębszy sens tego, co nam się przydarza, popatrzeć inaczej na swoje życie i wziąć za nie odpowiedzialność, nie czując się ani winnym, ani ofiarą. Bowiem, jak mówi Dalajlama, nie ma ludzi urodzonych pod złą gwiazdą, są tylko ludzie nieumiejący odczytywać nieba. W oparciu o swe wieloletnie doświadczenie terapeuty, Michel Odoul przekazuje nam w tej książce oryginalne spojrzenie na związek ciała, umysłu i duszy, a jednocześnie uczy nas zaufania do życia. [Fragment książki: POWIEDZ MI, CO CIĘ BOLI POWIEM CI, DLACZEGO; wydanie II poszerzone; https://www.co-libris.pl ]
Więcej informacji o Uzdrawianiu Psychofizycznym / Duchowym na stronie: https://uzdrawianie-info.blogspot.com
Świat znany i nieznany. Holistycznie na każdy temat życia! O otaczającym nas świecie. Świat Wiedzy. Informacje o znanych i nieznanych, konwencjonalnych i niekonwencjonalnych metodach działania. Wiedza, świadomość, duchowość, rozwój, zdrowie. Nieznany świat psychotroniki, parapsychologii, psychologii komplementarnej, terapii naturalnych...
Szukaj tematu w zasobach archiwum
domingo, 5 de mayo de 2019
sábado, 4 de mayo de 2019
Wojciech Eichelberger o astrologii
Mój autorytet w polskiej psychologii Wojciech Eichelberger ( polski psycholog, psychoterapeuta, pisarz, buddysta zen) wypowiada się na temat astrologii i kosmogramów. Wklejam artykuł... Z wysokich obcasow, i za tą wypowiedź jak poniżej go cenię...
„WYSOKIE OBCASY” 29 LIPCA 2000. Do Astrologii zostałem przekonany w sposób empiryczny około 25 lat temu. Zaproszono mnie do swego rodzaju pojedynku z wybitnym, nieżyjącym już niestety, polskim astrologiem Robertem Walterem (1908-1980). Miałem mu podać godziny, daty, miejsca urodzenia oraz płeć trzech osób. z którymi już jakiś czas pracowałem w gabinecie psychoterapeutycznym, zachowując ich nazwiska w całkowitej tajemnicy.
Bolesna lekcja pokory. Po trzech tygodniach spotkaliśmy się w gronie szacownych warszawskich astrologów, gdzie pan Walter i ja odczytaliśmy swoje kilkustronicowe opracowania na temat każdej z tych osób. Ku mojemu zaskoczeniu, w dwóch wypadkach na trzy opracowania mojego adwersarza okazały się przynajmniej tak samo trafne i wyczerpujące jak moje.
viernes, 3 de mayo de 2019
5 stylów picia alkoholu w polsce
Alkoholizm w Polsce, czyli dlaczego Polacy „zalewają się w trupa”? Zalewają się w trupa”? Jeżeli porównamy Polskę z innymi krajami Zachodu, to w wielu z nich pije się mniej alkoholu. Można też jednak wskazać takie kraje, w których alkoholu spożywa się więcej. Co jednak szczególnie istotne, wydaje się, że w żadnym innym zachodnim kraju nie pije się w taki sam sposób jak w Polsce.
Antoni Kępiński w swojej książce „Rytm życia” opisuje 5 stylów picia alkoholu. Jak najczęściej piją Polacy? W jaki sposób rozumieć alkoholizm w Polsce? Dlaczego tak wielu Polaków „pije na umór”? W kolejnym artykule poszukuję odpowiedzi na te pytania.
5 stylów picia alkoholu. W swojej publikacji Antoni Kępiński wskazuje 5 różnych stylów picia alkoholu: neurasteniczny, kontaktywny, dionizyjski, heroiczny i samobójczy. Czym charakteryzuje się każdy z nich? Jak, poprzez ich analizę, spróbować zrozumieć tak powszechny alkoholizm w Polsce?
Antoni Kępiński w swojej książce „Rytm życia” opisuje 5 stylów picia alkoholu. Jak najczęściej piją Polacy? W jaki sposób rozumieć alkoholizm w Polsce? Dlaczego tak wielu Polaków „pije na umór”? W kolejnym artykule poszukuję odpowiedzi na te pytania.
5 stylów picia alkoholu. W swojej publikacji Antoni Kępiński wskazuje 5 różnych stylów picia alkoholu: neurasteniczny, kontaktywny, dionizyjski, heroiczny i samobójczy. Czym charakteryzuje się każdy z nich? Jak, poprzez ich analizę, spróbować zrozumieć tak powszechny alkoholizm w Polsce?
jueves, 2 de mayo de 2019
Kot zakochał się przez okno
Kot „zakochał się” w mruczku, którego widział przez okno. Kiedy Simon poznał Theo... Historia tej nietypowej znajomości zauroczyła tysiące internautów!
Choć koty nie należą do zwierząt stadnych, bez wątpienia potrafią nawiązywać bliskie relacje w obrębie własnego gatunku. Kocia przyjaźń istnieje, a Simon i Theo są tego żywym przykładem. Ich relacja oczarowała tysiące ludzi na całym świecie – rzeczywiście jest wyjątkowa. Dlaczego?
Wszystko zaczęło się od okna… Kiedy Simon zobaczył Theo…
Pod koniec kwietnia użytkowniczka Twittera o pseudonimie Mac zamieściła zdjęcia swojego kota Simona, który uporczywie wygląda przez okno w ich mieszkaniu. Czyżby wypatrywał gołębi? Nie! Jego opiekunka wyjaśniła wszystko w poście:
Mój kot Simon najwyraźniej ZAKOCHAŁ SIĘ w kocie sąsiadów i przez cały dzień czeka, aż pojawi się w oknie! Będę informować o rozwoju sytuacji.
Choć koty nie należą do zwierząt stadnych, bez wątpienia potrafią nawiązywać bliskie relacje w obrębie własnego gatunku. Kocia przyjaźń istnieje, a Simon i Theo są tego żywym przykładem. Ich relacja oczarowała tysiące ludzi na całym świecie – rzeczywiście jest wyjątkowa. Dlaczego?
Wszystko zaczęło się od okna… Kiedy Simon zobaczył Theo…
Pod koniec kwietnia użytkowniczka Twittera o pseudonimie Mac zamieściła zdjęcia swojego kota Simona, który uporczywie wygląda przez okno w ich mieszkaniu. Czyżby wypatrywał gołębi? Nie! Jego opiekunka wyjaśniła wszystko w poście:
Mój kot Simon najwyraźniej ZAKOCHAŁ SIĘ w kocie sąsiadów i przez cały dzień czeka, aż pojawi się w oknie! Będę informować o rozwoju sytuacji.
Suscribirse a:
Entradas (Atom)
Aktualności
Popularne posty
-
Hiszpania to kraj i także raj dla naturystów, ekshibicjonistów, czy nudystów. Jest tam wiele plaż na których można wypoczywać, opalać się i...
-
Masz taką narośl na skórze? Przekonaj się, jak można się jej pozbyć. Najczęściej zauważamy je pod kolanami, pachami, na szyi albo w okolicac...
-
Spotkasz ich nie tylko w mieście, w parku, ale też i na wsi, nawet gdzieś na polnej drodze, czy na leśnej dróżce w lesie. Spotkasz ich równ...
-
Adam i Ewa na wczasach. Najpopularniejsza polska plaża. Mityczne "polisz Barbados", które przez wiele lat przyciągało turystów z ...
-
Idziesz ulicą, patrzysz, a tam jakiś facet obsikuje ścianę budynku. Wybierasz się do parku i widzisz delikwenta załatwiającego się pod drzew...
-
Czają się w parkach, pod akademikami, a nawet na cmentarzach i w kościołach. Rozsuwają płaszcze, czy kurtki i zaskakują kobiety widokiem swo...
-
Post-prawda, czyli o świecie, w którym ciągle można wierzyć w zamach smoleński. Post-prawda - najważniejsze słowo ostatnich lat - opisuje św...