Szukaj tematu w zasobach archiwum

sábado, 8 de marzo de 2014

Sikają w miejscach publicznych

Idziesz ulicą, patrzysz, a tam jakiś facet obsikuje ścianę budynku. Wybierasz się do parku i widzisz delikwenta załatwiającego się pod drzewem. Spacerujesz alejką, a za krzakiem stoi okrakiem demonstracyjnie 'leje'.  Jedziesz samochodem i zauważasz, że na poboczu drogi, stoi i sika, oczywiście obok swojego samochodu tak na wprost przed siebie na poboczne, na drogę. W telewizji obserwujesz sprawę kolejarza, który sikał na zrewitalizowanym peronie Dworca Centralnego. W internecie czytasz o celebrycie oddających mocz na ulicy, na chodniku. Publiczne załatwianie potrzeb staje się powoli zwyczajem, rytuałem, kulturą, czymś codziennym, a także, przekleństwem miast.

- Kulturalna osoba nie będzie tego robić na mieście - stwierdza specjalista savoir-vivre. - W niektórych przypadkach nie ma wyjścia - odpowiada lekarz urolog.

Idziesz ulicą. Widzisz. Facet sika w biały dzień za sygnalizator świetlny, na przejściu dla pieszych. Co robisz. Odwracasz wzrok, zwracasz uwagę? A może "olewasz", bo i tak nic na to nie poradzisz? Dlaczego tyle osób nie widzi nic niestosownego w oddawaniu moczu w miejscach publicznych? Czyżby stało się to normą społeczną? To są pytania, na które warto poszukać odpowiedzi.

Przykłady z życia wzięte. I tak. Stoi sobie taki jeden. Sika w stronę oczywiście - nie pod wiatr, bo by się zasikał. A że ta strona była akurat tam gdzie komunikacyjny ciąg dla pieszych, to nic. Każda piesza pani, czy rowerzystka ptaka temu panu zobaczyła.

Albo... Samotnie podróżujący samochodem kierowca, zatrzymał się przy drodze, wysiadł, stanął na poboczu, i to w miejscu, gdzie zatrzymać się nie wolno. I oparty o samochód, wystawił ptaka i z wyraźną ulgą sikał na tymże poboczu do przydrożnego rowu.

Albo... Piesza pielgrzymka do Częstochowy. W pewnym roku, kiedyś raz ktoś widział jakąś sytuację, a dokładniej babkę, która zwyczajnie odłączyła się od grupy, skręciła w jakąś drogę, kucnęła sobie na poboczu, chowając się oczywiście za zaparkowanym samochodem, i tak na poboczu ruchliwej drogi, na trasie do Warszawy sikała swobodnie jak ulał.  Samochód jednak nie zasłonił widoku. Każdy kierowca, użytkownik drogi widział babskie dupsko na trasę wypięte. Widocznie pani wyznaje filozofię - niech się wstydzi, ten kto widzi.

Cudzoziemcowi na gościnnych występach też łatwiej sobie pofolgować. Czy w Krakowie, czy we Wrocławiu młodzi Anglicy turystycznie w polskich miastach sikają wszędzie, gdzie się da. Tak jak u siebie w Anglii?

Chamstwem jest na pewno sikać tak pod własnym blokiem, pod oknem, czy koło drzwi do własnego domu, bloku, kamienicy. Bo na pewno jest chamstwem sikanie na własną, świeżo remontowaną elewację bloku mieszkalnego, w bramie kamienicy! Czy na klatkach schodowych, tunelach dworcowych np. dworca centralnego. Co innego krzaki na uboczu! Krzaki w ustronnym miejscu. Można to jeszcze jakoś zrozumieć.

Sikanie w miejscach publicznych

Ale czasami pojawia się problem, na przykład w podróży, brak toalety w pobliżu. Znany jest przypadek desperata, który około godziny 17:00 obsikał przystanek autobusowy w centrum Gdyni, co oniemiali pasażerowie, w liczbie dziesięciu, obserwowali z niedowierzaniem.

Innym znów razem, na ulicy,  pewien chłopaczyna pijany jak bela obsikał mur kamienicy.

Znajoma z pracy widziała zdarzenie mające miejsce w Warszawie, jak młody imprezowicz, wracający z sobotniej dyskoteki, pijany jak bela, sikał  na tyle autobusu miejskiego wprost na tylne drzwi. Dziwiła się że tak długo sikał, chyba dużo wypił, bo sikał, sikał i sikał i nie mógł skończyć.

Pijane imprezowiczki, sikają przy drodze

A ostatnio, gdy inna znajoma wracała do domu dróżką osiedlową między blokami, natknęła się na kobietę, która rozkraczyła się na środku ścieżki i wypięta ... sikała.  Zwróciła więc jej uwagę słowami  - To chyba nie jest najlepsze miejsce na takie akcje. A ona, z opuszczonymi do połowy spodniami, najpierw się zawstydziła, ale szybko odzyskała rezon i zupełnie już bezczelnie odparła: - Masz, k...wa, jakiś problem?".  Wniosek? Nie warto się zatem narażać, nie warto zwracać w takich sytuacjach ludziom uwagi, bo mogą spotkać nas nieprzyjemności w postaci wyzwisk, wulgaryzmów.

Wygląda więc na to, że niemal każdy, każdy z nas przynajmniej raz był świadkiem takiej czy innej sytuacji. Ale może mimo wszystko dochodzi do nich sporadycznie? Trudno powiedzieć. Ale się zdarzają. Jak na przykład taka.

Pewnego dnia pasażerowie na przystanku i z autobusu obserwowali mężczyznę opróżniającego pęcherz na przystanku tramwajowym, w centrum Warszawy. Wiaty oszklone. Wszystko widać. Problem w tym, że nie miał gdzie. Nie było krzaka. Miał tylko tą wiatę. A widocznie sytuacja go zmusiła.

Przykład w Szwecji. Okazało się, że tam można sikać na ulicy. Był nawet wyrok sądu w tej sprawie. Otóż szwedzki sąd uniewinnił pewnego 45-latka obwinionego o publiczne oddawanie moczu - informował thelocal.se. A jak obronił się 45 latek z chorym pęcherzem ? Sąd okazał się wyrozumiały wobec sytuacji i uznał, że mężczyzna sikając za wiatą przystankową nie miał zamiaru nikogo obrazić. A w szczególności zrobił to w taki sposób, by chowając się za wiatą, żeby nie zdenerwować przechodniów - czytamy na portalu. Jak wiadomo całkowicie za wiatą schować się nie da. Zdaniem komentatorów wyrok jest precedensowy i pozwoli wielu Szwedom odwoływać się od mandatów w sytuacji, kiedy nie są w stanie powstrzymać potrzeby fizjologicznej. Nie trzeba tam nawet szukać toalety. W tym konkretnym przypadku mężczyzna udał się za przystanek, chciał się schować, choć trochę, bo stwierdził, że już nie wytrzyma, jeśli nie było w pobliżu toalety. Czasami przydarza się i taka wstydliwa konieczność. 

A zatem, co do wszystkich przypadków, jak reagować na to powszechne zjawisko? Zjawisko publicznego sikania. Pomstować na upadek obyczajów? Zwyczajów? Norm społecznych? Upadek zasad współżycia społecznego? A może to tak naprawdę to zjawisko to nowe międzyludzkie zwyczaje, nowa kultura bycia, życia? Nowe normy społeczne?  A może trzeba pomstować na brak publicznych toalet? Warszawa to Warszawa. Kraków to Kraków. W Londynie czy innych wielkich miastach, olbrzymich skupiskach ludzkich jest to zjawisko również widoczne, i chyba bardziej.

Sikanie na ulicy

A może trzeba współczuć tym, że niektórzy zostali obdarzeni zbyt słabym zwieraczem, pracowitymi nerkami lub źle pomiarkowali ilości płynów dostarczanych do organizmu i przyciśnięci potrzebą, postanowili za cenę kompromitacji, a cena to niemała, obnażyć się w miejscu publicznym, by ulżyć sobie, swoim nerkom i pęcherzowi?

Próba zwrócenia tym osobom uwagi, nawet dyskretnie i delikatnie, nie przynosi pożądanych rezultatów. Można się narazić na nieprzyjemności, usłyszeć wiązkę wulgarnych słów skierowanych w kierunku tych co pouczają. Tak, to fakt, bo zawsze można odwrócić głowę w drugą stronę i nie patrzeć na takie wyczyny jak akt oddawania publicznie moczu. Trudno też oczekiwać interwencji policji czy straży miejskiej. Nie zdążą nawet odebrać telefonu, zanim przyciśnięty do muru (dosłownie i w przenośni) zakończy akt mikcji (bo tak fizjolodzy opisują tę czynność). A czy policja przyjedzie do tak błahego przypadku? Raczej nie. No chyba, że chcą poprawić policyjne statystyki.

Co zrobić na widok sikającego w miejscu publicznym? Powtarzać sobie: jestem oazą spokoju, kwiatem lotosu na powierzchni jeziora. Harmonią nieba? A nuż może tamten cierpi na polakisurię (częstomocz) , ma przeziębiony pęcherz lub paruresis (lęk przed oddawaniem moczu w obecności ludzi np. w toalecie i musi na zewnątrz) i wcale, ale to wcale nie jest zalanym tanim winem w trupa obszczymurkiem? Pytanie. Sikanie w miejscach publicznych to dowód chamstwa, brak kultur czy jednak wstydliwa konieczność?

W Polsce normą są zapachy moczu na ulicach dużych miast. Normą są śmierdzące bramy kamienic - od Gdańska, Warszawę, po Kraków, czy widoki facetów sikających w różnych miejscach, np. miejskich parkach, zupełnie nieprzejmujących się obecnością spacerowiczów. Czy rodzimych kierowców, wyskakujących z aut za potrzebą.

Kultura osobista. Apelowanie o kulturę osobistą, czy odwoływanie się do zasad kultury osobistej jest jak waleniem grochem o ścianę, przywoływanie argumentów estetycznych - że w bramach kamienic, czy w klatkach schodowych śmierdzi, że zniechęca do przebywania w danym miejscu - też pewnie niewielu przekona. Wystarczy przypomnieć, ile energii idzie w przekonywanie właścicieli czworonogów, by sprzątali po swoich pupilach. I jak niewiele z tego wynika. Ale skoro pies sra i sika, to dlaczego człowiek nie może się wysikać, niektórzy oburzeni pytają.

Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że problem istnieje, a tradycja publicznego załatwiania swoich potrzeb (najczęściej sikania) jest bardzo rozpowszechniona, szczególnie w dużych miastach. Przykład najświeższy. Sobota, ledwie minęło południe, a przy bramie ambasady Kanady w Warszawie, nie zważając na przejeżdżające samochody, beztrosko sika jakiś mężczyzna. Nagłe parcie, lenistwo, brak kultury? Nie wiadomo.

Podobnych przypadków jest każdego dnia mnóstwo. Czasem, przez wzgląd na funkcję pełnioną przez "sikacza", przebijają się do mediów, jak na przykład sprawa pracownika PKP, którego przyłapano na oddawaniu moczu na nowym (po remoncie) peronie Dworca Centralnego w Warszawie. Sprawca całego zamieszania tłumaczył się potem, że ma problemy z nerkami i po prostu nie miał innego wyjścia, jak tylko załatwić się tu i teraz.

Wyjścia nie mieli najwidoczniej też bardzo znani aktorzy. W Warszawie. Pierwszy sikał w metrze, drugi zaś najpierw w okolicach Sejmu, potem drugi raz niedaleko Telewizji Polskiej (a więc recydywista). Czujne oko reporterów tabloidu "Faktu" ich dosięgło. Ten sam "Fakt" tabloid doniósł też, oczywiście jakiś czas temu, że ofiarą pięciu anonimowych "obsikiwaczy" padła palma na Rondzie De Gaulle`a w Warszawie. Zdarza się. Widocznie mieli parcie.W pobliżu nie ma toalet.

Celebryci. Sikanie na ulicy

Jeśli publicznie sikają celebryci, a sprawa załatwiającego się na dworcu kolejarza przez kilka dni znajduje się w centrum medialnej uwagi, warto zastanowić się nad przyczyną tego interesującego zjawiska. Najłatwiej byłoby zapewne stwierdzić, że winne jest powszechne chamstwo i brak kultury. Ale czy na pewno?

Za jeden z argumentów w dyskusji o publicznym sikaniu niech posłuży napis na kartonie wywieszonym w oknie jednego z samochodów w Tczewie. - "To skandal! Nie ma szaletów czynnych! Gdzie turyści mają robić kupę i siku? Pod urzędem?" - brzmiał kartonowy krzyk rozpaczy. I trudno nie przyznać racji zdesperowanemu "turyście". W wielu polskich miastach szalety są likwidowane, a mieszkańcy zostają bez publicznych toalet. Ale czy to dobra wymówka, by wymigać się od statusu miejskiego chama?

Kulturalna osoba nie będzie załatwiała potrzeby fizjologicznej na mieście, na ulicy. Obsikując elewacje budynków niszczy się dobro wspólne i to powinien być dobry argument. Problem pojawia się wtedy, kiedy potrzeba okazuje się naprawdę paląca, a my chcemy pozostać kulturalni. Co zrobić? Wejść do restauracji, baru, urzędu, jakiegokolwiek innego budynku i poprosić o możliwość skorzystania z toalety, nawet odpłatnie. A jeśli jesteśmy w parku, albo gdzieś na spacerze? I nie ma toalety? Wtedy lepiej głęboko schować się w krzaki. Tak radzą eksperci / specjaliści od savoir-vivre.

Tylko, że jak się wejdzie, to wyjdzie się z podrapaną o patyki, lub z poparzoną pokrzywami dupą. Też tak bywa. A komary też mogą wyczuć i przylecieć do wystawionego w krzakach, dobrze ukrwionego penisa! By ukąsić, pożywić się co nie co. Oppps. Komary nie gryzą! Sprostowanie. Gryzą tylko komarzyce! To komarzyce (samice tych owadów) zawsze ssą krew określonych gatunków zwierząt stałocieplnych, także krew człowieka. Posługują się m.in.  termodetekcją, co sprawia, że w przypadku ludzi bardziej narażeni na ukąszenia komarów są młodzi mężczyźni i kobiety w okresie owulacji. Natomiast samce żywią się nektarem kwiatów.

Wracając do tematu. Ok. Eksperci świetnie radzą. Teoria teorią, a życie jest życiem. Pisać można wszystko. Radzić także można! A fakty są takie, że wiele kafejek, barów, czy restauracji nie udostępnia toalety ot tak sobie wszystkim z ulicy. Udostępniają tylko i wyłącznie własnym klientom. Tak jak z parkingami.  Toalety tylko dla konsumentów - takie są informacje zwrotne ze strony przedsiębiorców.  Można spotkać się z odmową. Na przykład w banku, bo bezpieczeństwo może być zagrożone. W wielu lokalach gastronomicznych, aby skorzystać z ubikacji należy najpierw dokonać zakupu. Na paragonie widnieje najczęściej kod dostępu, który otwiera drzwi do upragnionego przybytku. Podobne systemy wprowadzają (lub wprowadziły prawie) wszystkie punkty gastronomiczne w ciągu ostatnich kilku lat. Właściciele lokali także coraz częściej się buntują i najwyraźniej nie mają ochoty dopłacać za wodę, środki czystości, sprzątanie (i słusznie) i wyręczać władz miasta. Nie udostępniają bezpłatnie toalet w swoich lokalach podnosi koszty, bo utrzymanie czystości, zużycie wody też kosztuje. 

A co mówią na tą sprawę lekarze, specjaliści urolodzy? Kultura i szalety swoją drogą, ale okazuje się, że z medycznego punktu widzenia widok sikającego na ulicy starszego mężczyzny nie jest niczym niezwykłym. Powiedzieć można krótko, że co drugi mężczyzna po 40 / 50. roku życia odczuwa dolegliwość przerostu gruczołu prostaty, pęcherza lub nerek. Jednym z pierwszych objawów jest wstawanie w nocy, mniej drastyczne społecznie, a drugi objaw to naglące parcie, czyli nagła potrzeba oddania moczu. Sikanie w miejscach publicznych przez panów jest więc społecznie usprawiedliwione. Oczywiście nie mówi się tu o lumpach, pijakach, bezdomnych w parku - stwierdzają specjaliści (od urologii).

Sikanie w miejscach publicznych jest więc społecznie usprawiedliwione, oczywiście, gdy dotyczy osób z dolegliwościami układu moczowego, lub gdy brak toalet. Czy można więc rozgrzeszyć wspomnianego kolejarza oddającego mocz na Dworcu? - Z naszego punktu widzenia była alternatywa: albo w spodnie, albo wyjąć siusiaka - odpowiedział, stwierdził tak fakt lekarz, specjalista urolog.

Trudno stwierdzić, jaką część "sikaczy" stanowią chorzy na prostatę, czy na układ moczowy mężczyźni. Największą grupą sikaczy są na pewno bezdomni, lub pijani, czy spożywający w nadmiarze alkohol pod chmurką (moczopędne piwo). Pewne jest zaś, że niezależnie od przyczyn - choroba, brak szalet czy brak kultury - za zanieczyszczanie miejsca publicznego grozi mandat, jeśli przyłapie oko monitoringu miejskiego.

Młodzież po nadmiernie spożytym piwie o działaniu moczopędnym

Sikają w Polsce. I pewnie sikają też poza granicami kraju. A Polacy jako turyści potrafią sikać wszędzie i o każdej porze, w każdych okolicznościach. Na wiejskiej drodze, na miejskiej ulicy, na łonie natury, na parkingu. A nawet za stodołą u okolicznych rolników, jak idą tłumnie w sierpniowych religijnych pielgrzymkach. Na plażach nadmorskich, w miejscach wypoczynku, gdy popiją napojów też sikają gdzie popadnie. Nie oszczędzają nawet przebieralni. Przebieralnie na polskich plażach często służą jako szalety. Bo nie odróżniają co jest co. Turyści sikają też na wydmach i w nadmorskich lasach. W parkach. Nie mówiąc już o morzu. Turyści tłumaczą się brakiem toalet w pobliżu, w okolicy, a te które są,  są drogie, że ich nie stać. Tłumaczą się zbyt wysokimi opłatami za korzystanie z toalet w miejscowościach nad Bałtykiem. Takie są fakty! I tutaj co do kwestii cen, turyści mają rację.

A prawda jest taka. To urzędnicy są winni za taki stan rzeczy! Nie wszystkie samorządy zdecydowały na ustawienie przenośnych toalet. W wielu regionach przybytki są zamknięte mimo szczytu ruchu turystycznego. A w niektórych miejscowościach funkcjonują jeszcze 20, 30 letnie szalety zapuszczone, brudne, śmierdzące, tak jak wszystkie budki przenośne tzw. toi toie.

Jak to się zaczyna. Nawyki, Nawyki, Nawyki. Bo prawda jest taka, że czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. I się tego nie nauczy. A zaczyna się niewinnie.

Ot, ledwo dreptający berbeć, mały Jasio na spacerze z mamusią, czuje nieprzyjemne parcie i wykrzywia buźkę krzycząc siusiu. Matka ciągnie malca na najbliższy trawnik, za przystanek, czy za drzewo, ściąga spodnie i zachęca do sikania. Mały Jasio chłonie wiedzę jak gąbka. W takich okolicznościach podświadomie przekonuje się, że nie ma nic złego w sikaniu w publicznej przestrzeni. Później co prawda rodzi się w nim wstyd, ale "pierwsze koty za płoty". Podświadomość jest zaprogramowana.

A w pewnym starym dowcipie zawarta jest odpowiedź skąd takie nawyki. Do obsikującego murek chłopca podchodzi koleżanka. I z nieskrywanym zachwytem przygląda się jego siusiakowi. "Och, jakie to praktyczne..." - wzdycha. Fakt. Może i praktyczne, ale ta "prostota obsługi" u panów sprzyja jednemu z najbardziej charakterystycznych, męskich zachowań.  Co więcej.

Jasio rośnie, staje się młodym Jasiem, zbuntowanym nastolatkiem. Zaczyna się buntować, łamać zakazy, manifestować swoją dorosłość, czy męskość. A manifestuje tą swoją dorosłość i męskość łamiąc wszelkie zakazy jakie dorośli stawiają. A zatem wagary, picie alkoholu w parku, palenie papierosa na ulicy, sikanie w bramie kamienicy.  Wszystko na pokaz, bo podświadomie chce pokazać jaki to on jest już dorosły i męski, że może publicznie pić alkohol, że po imprezie umie trafnie sikać do kosza, że umie palić papierosy, czy przeklinać. Wielu nastolatków jak to młodzież w okresie dojrzenia, gdy z dzieci stają się młodzieńcami, przechodzi okres buntu. Bunt i wszystko to co zakazane ich kręci.  Dla tej młodzieży obsikanie muru może być, i często jest przejawem kontestacji - przeciw dorosłym, którzy oczekują "przyzwoitości", przeciw instytucjom, które narzucają "krępujące wolność zasady". O trudniej młodzieży lepiej nie pisać.

Duży Jaś. Już dorosły Jaś jak ma problem, także sika. I tak. Pewien facet w pewnym mieście nie zauważył kamery monitoringu miejskiego i został przyłapany na sikaniu w publicznym miejscu. Mężczyzna ów, z niebylejaką zawartością 2 promili alkoholu we krwi, dostał grzywnę. Karać? Owszem, wzbogaci budżet państwa, ale bez wiary w cuda. Bo zamroczonego pijaka, czy choćby nie wiem jak trzeźwiutkiego, ale przypartego do muru faceta, wizja kilkusetzłotowego mandatu na pewno nie odstraszy. Co lepiej. Zsikać się w spodnie, czy lepiej wysikać się na oczach widowni? Oto jest pytanie.

Ale nie ma co dorabiać ideologii. Zasadniczo taki duży, dorosły już Jasio sika z trzech powodów:

- bo zamroczony alkoholem nie ma już żadnych hamulców, nie zważa na opinię ludzi ulicy (jak pijany imprezowicz weekendowy, pijany kibic sportowy świętujący swoje dni, czy pijak nałogowy codziennie nadużywający alkoholu wino marki wino za 3 zł)

- bo nie ma w pobliżu toalety, szaletu, wc, toi toia czy krzaka, a przyparło go tak mocno, że nie zdoła dojść/dojechać do najbliższej toalety (ma przekonanie, że nikt nie patrzy, nie zobaczy)

- bo chce mu się sikać, ale "ma zasady" (czytaj - jest sknerą) i "za to" płacić nie będzie. Co więcej. Opłaty za wc są dla niektórych osób za wysokie, bardzo drogie i nie każdego jest stać, nie każdy ma drobne, nie każdy ma pieniądze przy sobie, a niektórzy w ogóle pieniędzy nie posiadają jak bezdomni, żule pijący wino marki wino za 3 zł. Pytanie. Czy toaleta publiczna posiada terminal płatniczy, gdzie przyjmowane są płatności kartą płatniczą? Oto są  pytania i rozterki.

Niektórzy oszczędzają też na wodzie w domu. Są ekonomiczni, ekonomicznie myślą! Liczniki za zużycie wody w domach, mieszkaniach naliczają opłaty! Rachunki za wodę kosztują. Dlatego są tacy co wolą po pracy w drodze do domu zrobić siusiu pod drzewkiem, a nie w swoim mieszkaniu do sedesu w łazience! Tak oszczędzają ludzie i wodę i opłaty / liczniki za wodę.

Sikanie turystów po kilku piwach

Rozwiązanie? Najlogiczniejszym rozwiązaniem wydaje się budowa większej liczby bezpłatnych publicznych toalet. Mamy XXI w., środek Europy, a w Polsce nadal jest ich jak na lekarstwo. I nie chodzi o przybytki, za korzystanie z których trzeba by płacić. Niech urzędnicy znajdą wreszcie sensowny cel dla naszych podatków!  Ale urzędnikom to zwisa i powiewa, mają w nosie problem. Zresztą po co mają się wysilać.

Dlaczego? Jest pytanie, jest odpowiedź. Straż miejska, policja i urzędnicy (budżetówka) muszą z czegoś  żyć, muszą się utrzymać! Policja boi się groźnych bandziorów.  Dlatego najłatwiejsze i najszybsze pieniądze to te z dużej liczby wystawionych mandatów za błahe przewinienia! To dlatego w Polsce popularne są fotoradary. Im więcej mandatów, tym więcej pieniążków do kasy budżetu państwa i dla budżetówki, która żyje również z innych naszych podatków.

Krytykują policję, czy straż miejską oni w Polsce chętnie ścigają niegroźnych sikających bezdomnych pijaczków, ale już groźnych bandziorów, kiboli się nie ściga, nie reaguje, jak to miało miejsce, gdy hardy pseudokibiców napadli na wypoczywających meksykańskich marynarzy, na gdańskiej plaży. Nie reagowali, gdy na plaży demolowali, urządzili rozróby i bili. I tu policja działała bardzo opieszale, nieśpiesznie i nieskutecznie, bo się  reagować bała!!!!!

Także urzędnicy w Polsce są brudasami, bo oszczędzają na toaletach, brakuje ich w wielu miastach. Albo ich nie ma, a jeśli już są, to są one zamknięte, albo zaniedbane, brudne, śmierdzące. Może ci urzędnicy w taki sposób i takim sposobem chcą wyłudzać mandaty od obywateli, by zarabiać? Na pensyjki pieniążki muszą być!

Humor : )

A teraz humor. Wraca wieczorem dwóch gości z imprezy. Stanęli pod płotem na małe sikanie. Jeden już leje, drugi cały czas grzebie w rozporku. - Ty, dlaczego nie lejesz tylko sobie tam grzebiesz? - A cholera, dać coś babie do ręki, to nigdy na swoje miejsce nie odłoży. 

Czytaj również: http://psychotronicznyswiat.blogspot.com/2013/08/orinando-en-via-publica.html

6 comentarios:

  1. Jest takie powiedzenie, stwierdzenie, że .... Podobno są trzy typy mężczyzn : Normalny Mężczyzna, Super Men i Dżentelmen. Pytanie. Czy wiecie czym się oni różnią ? Oczywiście... No więc wygląda to tak : Normalny Mężczyzna sika na ulicy, Super Men wcale nie sika, a Dżentelman załatwia się tylko w swoim domu lub restauracji, hotelu itd. …. pozdr... czytelniczka bloga

    ResponderEliminar
  2. W Niemczech już jakiś czas temu wymyślono specjalną farbę stosowaną do zabezpieczania zabytków przed sikającymi na nie. Stosuje się ją w miejscach "ukrytych" czyli ciemnych zaułkach, tam, gdzie nie da się upilnować. Działa to w ten sposób, że mocz "odbija się od ściany" i leci sikającemu na buty. Podobno już u nas w Gdańsku i Krakowie w niektórych miejscach zastosowano tę farbę. Brawo!

    ResponderEliminar
  3. Jadę ja sobie dzisiaj z przyjaciółką, w trasę, najstarszą trasą, drogą nad morze (nad morze nie jechałam, tylko do pewnego miasta w celu zabrania majdanu handlowego), gdy nagle na mojej prostej, acz niezmiernie dziurawej drodze ( co nie przeszkadza zbytnio mojej nowej furze z napędem na koła 4x4) pojawiło się auto. Stojące na drodze. Patrzymy, a z boku auta stoi facet w ręku trzyma sobie i sika na pobocze, koleżanka mówi patrz tam sobie tak stoi i sika. Zatrzymałam się, bo z naprzeciwka jechał akurat sznur samochodów wypuszczonych na światłach, no i chcąc nie chcąc stałyśmy sie świadkami całego procesu. Facet miał dziwną minę, gdy zobaczył, że dwie laski w dużym aucie siedzą i ryczą ze śmiechu z jego fujary. Chyba że to facetów tak jara. Domyślił się pewnie, że śmiejemy się z niego. Szkoda, że nie słyszał naszego rechotu potem, który trwał jeszcze długo po tym, jak wyminęłyśmy go :D

    ResponderEliminar
  4. Na mur, w bramie, w parku za krzakami i w przejściach podziemnych. Zdarza się wracającym z imprez, bezdomnym, mieszkańcom i turystom. Oddawanie moczu w miejscach publicznych to problem który wciąż oburza, ale zdaje się, że wcale nie znika. I dotyczy wszystkich: od dzieci na placach zabaw . Kiedyś pisano na portalu przypadek. Wiosna 2014, ciepłe, słoneczne popołudnie, na Targowej w Warszawie wciąż stoją metalowe płoty chroniące przedłużająca się budowę drugiej linii metra. Czytelniczka szła do domu i widzi: tuż przy metalowym płocie stoi patrol policji. Młoda funkcjonariuszka cierpliwie czeka, aż jej kolega skończy sikać na płot. Za jego plecami przechodzą ludzie. Policjant kończy, odwraca się, dołącza do koleżanki i odchodzą. Twarze obojga nieskalane myślą." Tak. Problem jest szczególnie widoczny w cieplejsze miesiące. Problem załatwiania potrzeb fizjologicznych w miejscach publicznych nie dotyczy tylko polskich miast i wsi i nie zawsze jest to kwestia tylko i wyłącznie pijanych czy bezdomnych. Często w grę w chodzi choroba, a publicznych toalet wciąż brakuje.

    ResponderEliminar
  5. Ile ludzi i sytuacji tyle przypadków sikania. A wyróżnia się:

    1. Sikanie zwykłe - jest to sikanie powszednie, naturalne, wynikające z charakterystycznej dla każdego egzemplarza ludzkiego przemiany materii.

    2. Sikanie tzw. pod presją - to sikanie gwałtowne, nadchodzące znienacka, pojawiające się w najmniej - kurwasz - odpowiedniej chwili, np. rzut karny dla Polski w meczu z Anglią o wszystko, ostatnie minuty zajebistego thrillera, którego nie można zatrzymać przyciskiem "pause", bo leci w TV, oświadczyny i oczekiwanie na to czy z ust lubej padnie wreszcie upragnione "tak", ewentualnie funfle, czekający pod domem w rozbujanym samochodziku...

    3. Sikanie tzw. z podróży - to sikanie przetrzymane, umordowane, wymęczone, to wreszcie sikanie wymagające jak najszybszego wysikania, to sikanie wcześniej nie wysikane z rozmaitych względów - np. bo nie było gdzie, bo już do domu lada moment dojeżdżamy, bo nie lubię sikać w publicznych toaletach - to już u siebie sobie komfortowo siknę, itp.

    4. Sikanie wymuszone - to sikanie perspektywiczne, obsesyjne, na zapas, to sikanie na siłę, to sikanie tuż przed spaniem - "żeby się dobrze wysikać i nie musieć trzynaście razy w nocy wstawać".

    5. Sikanie nocne - to sikanie półprzytomne, lunatyczne, często po omacku. Sikanie to zalicza się do tzw. sikań podwyższonego ryzyka, ze względu na oczywiste dla pory nocnej rozregulowanie przyrządów celowniczych. Sikanie to jest sikaniem kłopotliwym i wymaga porannej kontroli podłogi oraz stanu kafelek w toalecie.

    6. Sikanie imprezowe - to sikanie obarczone największym ryzykiem. Jest to sikanie wesołe, zamaszyste, beztroskie i pozbawione jakiejkolwiek chłodnej kalkulacji. Jest to sikanie solidne, wysokociśnieniowe i sprawiające wielką radość sikającemu. Skutki tego rodzaju sikania są w większości przypadków fatalne dla gospodarza domu lub osoby odpowiedzialnej za zabezpieczenie higieniczne toalety, w której do sikania imprezowego dochodzi. W przypadku wielokrotnego sikania imprezowego osobie takiej składamy zaocznie wyrazy głębokiego współczucia.

    7. Sikanie komunikacyjne - to sikanie samobójcze, sikanie na wskroś ryzykanckie i bohaterskie. Szczególnie trudne - od strony technicznej - wydają się manewry przy sikaniu w wagonie kolejowym. Zniszczeniu ulega tu zazwyczaj spora część garderoby sikającego. Uszczerbek ponoszą buty, spodnie, poły płaszczy i marynarek. Sikanie to zwane jest też w literaturze tematu sikaniem traumatycznym.

    8. Sikanie sytuacyjne - jest w pewnym sensie połączeniem sikania pod presją z sikaniem komunikacyjnym. Występuje tu zarówno element gwałtownego nacisku, jak i odwagi, którą trzeba z siebie wykrzesać, by sikanie owo uskutecznić. Sikania sytuacyjne zdarzają się np. podczas pobytów w obcych miastach - np. "fuck, gdzie tu jest jakiś kibel" lub przy drogowych szlakach komunikacyjnych, np. "kurwa, stary, zatrzymaj się na sekundę tam przy tym drzewie, bo poważnie się w majty zleję". Cechą charakterystyczną sikania sytuacyjnego jest to, iż sika się byle gdzie i byle jak.

    ResponderEliminar
  6. Oj tam,... Sytuacje, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do przyjęcia, dzisiaj są na porządku dziennym. Nikogo nie dziwi już, że mężczyźni chodzą do kosmetyczki, a kobiety zamiast garsonki zakładają dżinsy i marynarki. Pewne rzeczy pozostały jednak niezmienne. Ci, którzy chcą uchodzić za oswojonych z bon tonem, nie upijają się na proszonych kolacjach, przyjęciach i imprezach. Jeśli maja ochotę wypić o jeden kieliszek za dużo, to tylko i wyłącznie w domowym zaciszu!

    Nie ma nic gorszego niż pijana dama z rozmazanym makijażem czy podchmielony amant z rozpiętym rozporkiem. - Definitywnie nie wolno też całować szefa/szefowej, nawet gdyby był wyjątkowo czarujący i raz na tydzień pożyczał nam świetny kryminał...

    ResponderEliminar

Popularne posty