Wyznanie kelnera: "Najgorsi klienci? Dorobkiewicze. Mają cię za kurtyzanę, która ma im usługiwać za grosze". Czyli o polskiej kulturze chamstwa!
Jacy klienci restauracji są najgorsi? Dlaczego bogaci buce muszą dostać rabat? Jak wygląda system napiwków w knajpach? Tytus, kelner z kilkuletnim doświadczeniem, opowiada o swoim zawodzie bez mitów i mydlenia oczu. Brutalną prawdę. Szczególnie o nas samych.
Redakcja, Pieniądze.gazeta.pl: Kto jest z nas najgorszy?
Tytus, kelner jednej z warszawskich restauracji: Tak zwana szlachta podwórkowa.
Czyli?
Dorobkiewicze, stali bywalcy z warszawki. Ludzie, którzy myślą, że jak zarobili trochę więcej pieniędzy, to są panami świata, a kelner jest ich kurtyzaną. Ma im usługiwać, spełniać wszelkie zachcianki, zachowywać się tak, jakby był w jakichś pieprzonych napoleońskich czasach, gdzie miało się tanich chłopców na posyłki. Są przy tym chamscy i prymitywni.
Jak zachowuje się szlachta podwórkowa?
Podam ci przykład. Klienci wiedzą, że menu w restauracji jest sporządzone w określony sposób i w dania ciężko ingerować. Oczywiście kelner może w jakimś stopniu prosić kucharzy, żeby zmienili coś na talerzu według życzenia gościa. Ale jest to w bardzo określonych przypadkach. Przychodzi jednak szlachta do knajpy i zaczyna wymyślać. A to, że zupa ma tymianek, a nic o tym nie wiedział, a to, żeby mu dać parmezan do tapasów, choć nigdy nie używaliśmy parmezanu w naszej restauracji.
Co w takiej sytuacji robisz?
Tłumaczenia nic nie dają. Tacy ludzie po prostu chcą się kłócić. Temu panu od parmezanu jasno powiedziałem, że mógłbym mu z przyjemnością przynieść i pół kilograma sera, ale niestety nie mamy go na stanie, nigdy go nie używaliśmy. Jako doświadczony kelner wysłuchujesz obelg typu: "kto pana zatrudnił?", "trzeba było się uczyć" itd. Spędzasz mnóstwo czasu przy jednym stoliku, chociaż widzisz już kątem oka wkurzonego menedżera, który pokazuje ci palcem pięć pozostałych.
I co?
No właśnie nic. Spędzasz przy kliencie kupę czasu, starasz się i myślisz, że ktoś ci tę pracę wynagrodzi. A taki buc nawet ci nie podziękuje, nawet się nie uśmiechnie, o jakimś napiwku nie wspominając. Najśmieszniejsze jest to, że później podchodzi do ciebie, wykrzywia usta w dziwnym grymasie i mówi, że on jednak pomylił nazwy serów, i wychodzi bez słowa. Ciebie zalewa krew i masz ochotę mu je...ć.
Przedstawiasz jakąś apokaliptyczną wizję kelnerowania. Chyba jednak nie jest z nami aż tak źle?
Czasami jest jeszcze gorzej. Pamiętam, jak obsługiwałem jakiś czas temu stolik pewnej bizneswoman. Przyszła przed samym zamknięciem lokalu i zamówiła piwo. Kiedy podszedłem do niej i powiedziałem, że niestety zaraz kończymy, zaczęła krzyczeć, jak ja traktuję gości swojego lokalu, jak ja mogę ją wypraszać. Wytłumaczyłem, że kelnerzy są od kilkunastu godzin na nogach, też są ludźmi i chcą iść do domu, a niektórzy z nich dojeżdżają nawet półtorej godziny i niech to uszanuje. Wyzywała i bluzgała wniebogłosy. Postawiłem na swoim, ale dałem jej to piwo na wynos. Empatia niestety jest u nas rzadkością, nie codziennością.
Nie zgłaszacie chamskich odzywek do menedżera?
Menedżerowie zazwyczaj mówią: "Taka praca. Radź sobie". A niektórzy klienci nie biorą nawet pod uwagę, że mogą nam zwrócić uwagę, przypomnieć np. o niezrealizowanym zamówieniu. Każdy przecież z nas jest człowiekiem i może zapomnieć. Taka menda barowa oczekuje po tym wszystkim rabatu. Nierzadko właśnie ci najbogatsi uważają, że należy im się zniżka. Czują się VIP-ami, kiedy dostaną darmową herbatę. A musimy im dać ten pieprzony rabat.
Dlaczego?
Bo bogate buce są dla restauracji najważniejsze. To oni zostawiają rachunki na setki złotych. Musimy ich obsłużył, choć nieraz miałem już ochotę powiedzieć im: "Nie przychodźcie do nas, nie obrażajcie moich kolegów, nie traktujcie kelnerów jak śmieci". To jest największy ból każdego, kto kelneruje w tym kraju - traktowanie jak psa na posyłki. Daję sobie rękę uciąć. Kelner: Spędzasz przy kliencie kupę czasu, starasz się i myślisz, że ktoś ci tę pracę wynagrodzi. A taki buc nawet ci nie podziękuje".
Oczywiście, zdarzają się fajni klienci. Ostatnio obsługiwałem parę niewidomych. Dziewczyna miała urodziny i po prostu postanowiła wziąć przyjaciół do knajpy. Musiałem czytać im kartę od A do Z. Było to męczące i czasochłonne. Ale byli tacy przesympatyczni, tacy mili, że ten stolik wydawał mi się wtedy enklawą spokoju. Takie zamówienia to jednak rzadkość.
Dobrze, życie kelnera nie obfituje w same pozytywy. Ale może chociaż płaca wam to wynagradza. W Warszawie ludzie sypią napiwkami?
Kelner przychodzi do gastronomii dla napiwków. Jeśli masz do wyboru pracę w kiosku za 1,5 kafla, a użerania się z bandą arogantów, których często nie możesz nawet zrozumieć, co wybierzesz? Zresztą większość kelnerów to studenci na śmieciówkach. Właścicielom lokali się to opłaca, bo są tani i chętni do pracy. Traktują kelnerstwo jeszcze jako przygodę. Zarabiają średnio ok. 1600 zł na rękę plus ewentualne napiwki. A z tipami są teraz problemy, bo restauratorzy kombinują.
Co masz na myśli?
Są knajpy, zazwyczaj z wyższej półki, które liczą sobie z góry za serwis ok. 10 proc. od rachunku. Wszystko jest już odgórnie naliczone. Kelner ma jasność, ile kasy dostanie za dniówkę. Są nawet takie, które wypłacają procent utargu. Kelner w wykwintnej restauracji potrafi zarobić nawet po 6-7 tys. zł. I to jest bardzo fair. Są jednak również lokale, które zbierają wszystkie tipy z dnia.
I dopiero wtedy rozdzielają pomiędzy kelnerów?
Ja spotkałem się z systemem 50:50. Polega on tym, że kelnerzy wrzucają wszystkie tipy do jednego koszyka, a później menedżer dzieli całą pulę pieniędzy z kuchnią, zmywakiem, pozostałymi kelnerami. Zgadnij, co się dzieje w takim przypadku.
Wiadomo, oszukują.
Nagminnie. Jeśli jeszcze jesteś dobry w tym, co robisz, starasz się, obsługujesz sześć stolików naraz, a jedna miągwa, która ma dwie lewe ręce, ledwo daje sobie radę ze staruszką z latte, możesz się wkurzyć. Ty zgarniasz 150 zł napiwku, on 6 zł. I co robisz? Oddasz swoją część? Starasz się być uczciwy, ale system mówi ci: kradnij. Są jednak i takie knajpy, gdzie przydział tipów jest bardziej sprawiedliwy, np. 80 proc. dla kelnera, 20 proc. dla kuchni.
Co z systemem, w którym kelner ma całość napiwku dla siebie? Według ciebie jest w porządku?
Tak, jeśli jest podział na sektory i każdy ma swoją własną działkę do obsłużenia. W przeciwnym wypadku dochodzi do wojny na stoliki i zaczyna się wyścig szczurów. Nieraz widziałem, kiedy przyszedł dobry klient, podbiegało do niego trzech kelnerów naraz...
Po czym poznajecie, że przyszedł dobry klient?
To się widzi. Wyobraź sobie dwie osiemnastki, które sączą drinka. To jest szybki stolik. Przyszły poplotkować i nie zostawią ci złamanego grosza. Kiedy przyjdą białe kołnierzyki na lunch, jest już większe prawdopodobieństwo, że nie poskąpią ci kilku złotych, i do nich kelnerzy się łaszą, przynoszą darmowe ciasteczka do kawy, dają rabaty.
Tylko że ten kołnierzyk bardzo często ma cię niestety za gorszego od siebie. Kiedy później zobaczy cię w zoo, zobaczy, że jesteś normalnym gościem z rodziną, robi mu się głupio za te chamskie odzywki czy seksualne aluzje do kelnerek. Odwraca wzrok. Warto wtedy podejść i powiedzieć, że był przesympatycznym klientem.
Zrobiłeś tak?
Zrobiłem. Już nigdy nie widziałem go u siebie w restauracji.
Link: http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136160,18971532,wyznanie-kelnera-najgorsi-klienci-dorobkiewicze-maja-cie.html#MT
Świat znany i nieznany. Holistycznie na każdy temat życia! O otaczającym nas świecie. Świat Wiedzy. Informacje o znanych i nieznanych, konwencjonalnych i niekonwencjonalnych metodach działania. Wiedza, świadomość, duchowość, rozwój, zdrowie. Nieznany świat psychotroniki, parapsychologii, psychologii komplementarnej, terapii naturalnych...
Szukaj tematu w zasobach archiwum
Suscribirse a:
Enviar comentarios (Atom)
Aktualności
Popularne posty
-
Hiszpania to kraj i także raj dla naturystów, ekshibicjonistów, czy nudystów. Jest tam wiele plaż na których można wypoczywać, opalać się i...
-
Masz taką narośl na skórze? Przekonaj się, jak można się jej pozbyć. Najczęściej zauważamy je pod kolanami, pachami, na szyi albo w okolicac...
-
Spotkasz ich nie tylko w mieście, w parku, ale też i na wsi, nawet gdzieś na polnej drodze, czy na leśnej dróżce w lesie. Spotkasz ich równ...
-
Adam i Ewa na wczasach. Najpopularniejsza polska plaża. Mityczne "polisz Barbados", które przez wiele lat przyciągało turystów z ...
-
Idziesz ulicą, patrzysz, a tam jakiś facet obsikuje ścianę budynku. Wybierasz się do parku i widzisz delikwenta załatwiającego się pod drzew...
-
Czają się w parkach, pod akademikami, a nawet na cmentarzach i w kościołach. Rozsuwają płaszcze, czy kurtki i zaskakują kobiety widokiem swo...
-
Post-prawda, czyli o świecie, w którym ciągle można wierzyć w zamach smoleński. Post-prawda - najważniejsze słowo ostatnich lat - opisuje św...
No hay comentarios:
Publicar un comentario