Szukaj tematu w zasobach archiwum

jueves, 9 de marzo de 2017

Najnowsze odkrycia w parapsychologii

Zjawiska paranormalne istnieją – sugerują najnowsze odkrycia. Najnowsze odkrycia w zjawiskach paranormalnych. W ostatnich kilkunastu miesiącach doniesiono o kilku interesujących odkryciach sugerujących, że zdolności parapsychiczne to nie mrzonki, a ludzie mogą odbierać przekazy telepatyczne i czerpać informacje drogą pozazmysłową. Równie ciekawe były ustalenia na temat intuicji oraz tego, co widują ludzie na łożu śmierci… Zjawiska paranormalne istnieją – sugerują najnowsze odkrycia! Prace badawcze odkrywają o zjawiskach parapsychologicznych!

W 2014 r. prof. Etzel Cardeña (psycholog z Uniwersytetu w Lund) na łamach pisma "Frontiers in Human Neuroscience" wystosował zaskakujący apel, prosząc środowisko akademickie o większe zaangażowanie w badania nad zjawiskami, które stanowią przedmiot zainteresowania parapsychologii. Doszedł on do wniosku, że istnieje wystarczająca liczba dowodów, by uznać je za realne (choć rzadkie) fenomeny naturalne. Pod listem Cardeñy podpisało się 95 naukowców (głównie profesorów) z całego świata, choć w mediach sprawa ta przeszła bez echa.

Zjawiska paranormalne i zdolności parapsychiczne to bowiem nadal temat tabu dla społeczności naukowej i mediów głównego nurtu. Większość ludzi nie ma pojęcia, że od dekad prowadzi się na tym polu projekty badawcze, osiągając niekiedy interesujące rezultaty, o czym świadczą odkrycia, o jakich poinformowano w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Czy zmuszą one sceptyków do zmiany poglądów?

Mózgi połączone niewidzialną siecią! Grupa włoskich badaczy reprezentujących Evanlab – ośrodek zajmujący się badaniami nad świadomością oraz Wydział Psychologii Ogólnej Uniwersytetu w Padwie przeprowadziła eksperyment nad "interakcjami społecznymi na odległość". W rzeczywistości chodziło im o… telepatię. Uczeni zamierzali sprawdzić, czy dwie bliskie sobie osoby są w stanie wymieniać informacje mimo dzielących je odległości. Do eksperymentu zakwalifikowano 25 par składających się z osób, które znały się od co najmniej 10 lat i które łączyły bliskie więzi. Ochotnicy musieli również wykazać się dużą zdolnością do koncentracji uwagi (mile widziano osoby praktykujące medytację).

Eksperyment polegał na umieszczeniu ochotników w oddalonych od siebie o 5 m pomieszczeniach, co uniemożliwiało im jakikolwiek kontakt. Jedna osoba z pary zostawała "nadawcą", druga "odbiorcą". Nadawcę proszono o skoncentrowanie się i próbę przesłania do odbiorcy informacji na temat bodźców, jakimi mózg nadawcy był stymulowany podczas 10-minutowej sesji. Na owe bodźce składały się sygnały optyczno-dźwiękowe (sekwencja impulsów świetlnych połączona z dźwiękiem). Po przeanalizowaniu danych badacze wykryli "niewielką, ale zauważalną" reakcję w mózgach odbiorców, które były podłączone do elektroencefalografu. W czasie generowania przekazu myślowego przez nadawcę, mózg odbiorcy mimowolnie emitował fale "o częstotliwości 9-10 Hz, mieszczące się w paśmie alfa" – wyjaśniali badacze, których zdaniem sugerowało to, iż mózgi ochotników łączy nieznany typ oddziaływania.

"Wnioski te korelują z eksperymentami przeprowadzonymi przez Hinterberga (2008), który zaobserwował aktywność (…) w paśmie alfa (8-12 Hz) u spokrewnionych osób biorących udział w podobnym eksperymencie. Jeśli zostanie to potwierdzone, odkrycie będzie miało ogromne znaczenie dla nauki, ponieważ dostarczy neurofizjologicznych dowodów na istnienie więzi społecznych działających na odległość" – dodawali.

Intuicja to fakt. Ulotne, telepatyczne oddziaływania mogą wyjaśniać, skąd biorą się przeczucia mówiące o tym, że ktoś bliski znalazł się w tarapatach. Do istnienia intuicji wielu osób przekonywać nie trzeba. To dziwaczne, a z drugiej strony tak dobrze znane zjawisko z pogranicza psychologii, neurologii i parapsychologii od lat stanowi zagadkę dla uczonych. Przykładowo Carl G. Jung uznawał intuicję za "postrzeganie przez podświadomość", radykalnie odmienne od poznania zmysłowego. Inni uznają ją za relikt z czasów prehistorycznych – podszept natury, który pomagał naszym przodkom unikać niebezpieczeństw i dokonywać wyborów, od których zależało życie. Głos intuicji włącza się zwykle wtedy, gdy nie ma czasu na myślenie albo gdy podjęcie decyzji stanowi problem.

Ale czy intuicję da się w jakiś sposób opisać lub zmierzyć? Według raportu opublikowanego w piśmie "Psychological Science" jest to możliwe i, jak dodał autor opracowania, Joel Pearson, da się nawet doskonalić intuicję, którą nazwał on "nieświadomą informacją emocjonalną". Pearson i jego ekipa przyjrzeli się temu, jak "wewnętrzny głos" pomaga ludziom w podejmowaniu decyzji. W tym celu przeprowadzili eksperyment, w ramach którego wyświetlali ochotnikom obraz złożony z ruchomych kropek. Zadaniem badanych było określenie, czy kropki poruszają się w lewo czy w prawo. Po drugiej stronie ekranu umieszczony był z kolei kolorowy kwadrat, który co jakiś czas zastępowały obrazki o treści budzącej odczucia pozytywne bądź negatywne. Pojawiały się one na ułamek sekundy w formie przekazów podprogowych (nierejestrowanych świadomie) i zdaniem badaczy ukierunkowywały działanie intuicji.

Według Pearsona pozytywny przekaz podprogowy wpływał dodatnio na koncentrację badanego i przekładał się na wynik zadania z kropkami, stąd wniosek, że podobne bodźce mogą wpływać na podejmowanie decyzji w życiu realnym. Główny problem wiąże się jednak z tym, czy zjawisko, które badał Pearson ma w ogóle coś wspólnego z intuicją, która czasem ostrzega przed nagłym niebezpieczeństwem lub zapowiada wydarzenia, jakich nikt się nie spodziewa.

Dermooptyka. Ile stopni ma kolor? - Twoje oczy zostają zasłonięte. Na stole przed Tobą znajduje się płaski przedmiot. Twoim zadaniem jest dotknięcie go i stwierdzenie, jakiego jest koloru. Brzmi absurdalnie? Na przestrzeni dziejów odbyło się wiele podobnych eksperymentów, głównie wśród dzieci.

Dermooptyka to zjawisko zaliczane do obszaru badań psychotroniki, często łączone także z parapsychologią. Tego, czy nasza skóra faktycznie posiada zdolność do przetwarzania i rozpoznawania pewnych bodźców zarezerwowanych dla zmysłu wzroku nigdy z całą pewnością prowadzano wcześniej wiele badań. Pomimo tego cały czas wzbudza spore zainteresowanie, a to za sprawą licznych przypadków, które nadal owiane są tajemnicą.

Barwy przedmiotów, a nawet tekst wydrukowany na zwykłej kartce papieru - podobno potrafimy zobaczyć je bez udziału zmysłu wzroku. Taką tezę próbowano już wielokrotnie udowadniać, badając osoby, które posiadły zdolności dermooptyczne. I na przykład.

W latach 60. swoimi niezwykłymi zdolnościami zasłynęła Roza Kuleszowa, która bez trudu potrafiła rozpoznawać kolory przedmiotów i odczytywać umieszczony przed nią tekst, pomimo zasłoniętych oczu.

Kobietę poddawano licznym testom, które zwykle przechodziła pomyślnie. Później jednak zaczęto podejrzewać, że jej zdolności są po prostu efektem "podglądania". Próby udowodnienia Kuleszowej, że jest oszustką zakończyły się u niej atakiem padaczki, po którym utraciła swoje moce.

Dzieci (nie)widzące. Pod koniec lat 70. głośno zrobiło się na świecie o młodych obywatelach Chin, którzy umieli podobno odczytywać informacje zapisane na papierze za pomocą uszu. Na przykład nastoletni Tang Yu był w stanie bez trudu wyrecytować wiersz ze złożonej na kilka części kartki. Inne niezwykłe moce odnotowywane u chińskich dzieci w tamtym okresie to m.in. zdolności psychokinetyczne, widzenie przez ściany oraz umiejętność dokonywania skomplikowanych obliczeń "w myślach".

Potencjał dermooptyczny postanowili wykorzystać naukowcy zajmujący się pracą z osobami niewidomymi. Od lat 60. badacze brali pod swoje skrzydła dzieci, które nie widzą od urodzenia, by po pierwsze wykluczyć możliwość oszustwa w kwestii widzenia skórnego, po drugie zaś by stwierdzić, czy dermooptyka może przyczynić się do ułatwienia im życia. Ciekawym przypadkiem jest tu Nadia Łobanowa, która za sprawą ćwiczeń polegających na rzucaniu na jej skórę cienia w różnych kolorach była w stanie nauczyć się rozróżniania wszystkich podstawowych barw, choć w rzeczywistości nigdy ich nie widziała.

Również w Polsce znany był przypadek dziecka "widzącego przez skórę". W latach 70. naukowcom ujawniła się bowiem dziewięcioletnia Bogna, którą techniki dermooptycznej uczył ojciec. Dziewczynka umiała rozpoznawać poszczególne kolory, a później także kształty i litery umieszczone w zasięgu jej rąk, wszystko to rzecz jasna z zasłoniętymi oczami. Bogna szybko uczyła się nowych rzeczy i prezentowała je obserwatorom bez trudu, o ile w przebiegu poszczególnych eksperymentów nie było żadnych odstępstw od normy. Jej zdolności malały w chwilach, gdy padało na nią zbyt mocne światło lub zamiast zasłaniać oczy badacze mówili jej, by je po prostu zamknęła.

Najczęstszym wytłumaczeniem fenomenu dermooptyki jest oczywiście kłamstwo, sztuczka, fałszowanie wyników - tak twierdzą sceptycy i niedowiarkowie. Zwykle jako argument potwierdzający tezę podaje się po prostu ten, że opaska na oczach była nieprawidłowo zawiązana. Jak jednak w takim razie wytłumaczyć przypadki, gdy podobne zdolności przejawiały dzieci niewidome?

Wśród mniej sceptycznych teorii najciekawsza jest tak, która głosi, że poszczególne kolory mają określoną, wyższą lub niższą w stopniu niemal niezauważalnym temperaturę. By wyczuć te subtelne różnice w cieple barw musimy nauczyć się skupiać na zmyśle dotyku, co przychodzi stosunkowo szybko, jeśli tylko regularnie ćwiczymy. Choć w takim ujęciu dermooptyka nie wydaje się być już ani niezwykła, ani spektakularna, nadal jest zjawiskiem, o którym mało się pisze, mało się bada ten temat, a jeszcze mniej wie. Może warto poświęcić chwilę na trening, zanim wyśmiejemy teorię o "widzeniu skórnym"?

Jasnowidze rozpoznają umarłych. We "Frontiers in Human Neuroscience" ukazał się raport nt. bardzo niecodziennego eksperymentu przeprowadzonego przez grupę, w skład której wchodził Dean Radin – jeden z czołowych badaczy na polu parapsychologii reprezentujący Instytut Nauk Noetycznych – organizację zajmującą się m.in. badaniami nad postrzeganiem pozazmysłowym. Eksperyment dotyczył zdolności jasnowidzów i ekstrasensów do "sczytywania" informacji ze zdjęć, a konkretnie do określania na ich podstawie, czy dana osoba żyje czy nie (podobną zdolnością zasłynął przed laty polski jasnowidz ojciec Czesław A. Klimuszko).

W tym celu 12 ochotnikom – osobom twierdzącym, że dysponują "szóstym zmysłem", przedstawiono ponad 400 zdjęć z prośbą o odpowiedź, czy widoczna na nich osoba znajduje się wśród żywych. Zdjęcia były odpowiednio przygotowane i znajdowały się wśród nich zarówno fotografie starsze, jak i nowe. Po podsumowaniu wyników okazało się, że rezultaty części ekstrasensów wykraczały poza spodziewane "50 na 50". Trzech ochotników udzieliło poprawnej odpowiedzi w 56 procentach przypadków, a jeden aż w 61 procentach. Czy to zwyczajny traf? Autorzy badania podeszli do tego w nieco odmienny sposób, uznając, że mają do czynienia z nieznanym mechanizmem, dzięki któremu ekstrasensi sczytują informacje z twarzy innych ludzi.

Co widzą konający? W październiku 2016 r. pismo "Journal of Pain and Symptom Management" opublikowało wyniki japońskich badań nad kolejnym zjawiskiem ocierającym się o sferę zainteresowań parapsychologii. Chodziło o tzw. omukae, jak w kulturze japońskiej nazywa się wizje z łoża śmierci rozgrywające się przed oczyma ludzi, którzy do ostatnich chwil zachowali świadomość. Relacje na ten temat zebrano przy okazji ogólnokrajowej ankiety oceniającej poziom usług świadczonych przez placówki opieki paliatywnej.

Przygotowany w tym celu kwestionariusz, skierowany do rodzin osób, które zmarły na raka, pytał m.in. o to, czy konający doznali omukae. Po przeanalizowaniu 2221 relacji okazało się, że wizje z łoża śmierci wystąpiły aż u 21 procent konających, przy czym większość dokładnie zrelacjonowała, co wówczas widziała. Aż 87 procent z nich mówiło o spotkaniach ze zmarłymi bliskimi, którzy przybywali, by pomóc im przejść na "drugą stronę". Rzadko w relacjach pojawiały się za to wątki religijne. Wnioski japońskich badaczy potwierdzały regułę, którą kilkadziesiąt lat wcześniej opisali Karlis Osis i Erlendur Haraldsson badający to samo zjawisko w kręgu kultury zachodniej i w Indiach. Doszli oni do wniosku, że na progu życia i śmierci dzieje się coś, czego nie da się wytłumaczyć działaniem psychiki ani leków. Ich zdaniem niektórzy umierający zyskują wgląd w życie przyszłe. Japońscy badacze nie posunęli się jednak tak daleko w swoich wnioskach, choć stwierdzili, że omukae nie należy uznawać za halucynacje i podkreślili ich duże znaczenie terapeutyczne zarówno dla umierających, jak i dla ich rodzin.

Badania nad zjawiskami paranormalnymi, w tym doznaniami parapsychicznymi, prowadzi się od wielu dekad. Współcześni parapsycholodzy nie skupiają się już jednak na zjawach czy mediach spirytystycznych, ale poszukują odpowiedzi na pytania o korzenie świadomości i jej znaczenie w strukturze uniwersum. W swoich dociekaniach nie powinni oni jednak zapominać, że wielkie twierdzenia wymagają równie wielkich dowodów. Sceptycy powinni z kolei pogodzić się z faktem, że są jeszcze na świecie tajemnice, wobec których bezradne są nawet największe naukowe autorytety.

Źródło: http://strefatajemnic.onet.pl/ezoteryka/zjawiska-paranormalne-istnieja-sugeruja-najnowsze-odkrycia/2ql5g7

No hay comentarios:

Publicar un comentario

Popularne posty