Sakramenty – energetyczny sposób kontroli kościoła nad praktykującymi wyznawcami. W kościele katolickim sprawuje się ich siedem, chociaż w tradycji Nowego Testamentu symbolicznych rytuałów było tylko cztery. Kapłani jednak wmawiają wiernym, że stanowią one nieodłączny element tego, co nakazywał Jezus. Jak jest naprawdę? Dlaczego pewne rytuały uczyniono modą, którą kościół pieczętuje swych wiernych?
Cztery rytuały czy siedem sakramentów? Jak to już niejeden raz podkreślano – kościół uwielbia przejmować kontrolę nad ludźmi.
Działa przy tym, jak koń trojański – cicho, podstępnie, wmawiając wiernym coś, co nic wspólnego z prawdą i rzeczywistością nie ma. Weźmy pod uwagę dzisiejsze rozumienie sakramentów.
Wyróżnia się ich siedem: chrzest, bierzmowanie, komunia, pokuta, małżeństwo, kapłaństwo oraz namaszczenie chorych.
Nauka kościoła przekazuje nam informacje, że w całości sakramenty dał nam i ich wyróżnienia dokonał Jezus, co już na wstępie jest twierdzeniem nieprawdziwym. Przykładowo sakrament małżeństwa, jako odrębny rytuał ukształtował się dopiero w XI wieku, wpisując się w lokalne tradycje, jako element kulturowy, a nie kościelny.
W samym Nowym Testamencie mowa jest tylko o czterech rytuałach: chrzcie przez zanurzenie w wodzie jako klasycznym obrzędzie przejścia; przekazanie mocy Ducha Świętego dokonywane przez nałożenie rąk na głowę adepta; namaszczenie olejem chorego, nakładaniem nań rąk i modlenie się o jego uzdrowienie; rytualny posiłek z użyciem chleba oraz wina na pamiątkę śmierci Jezusa.
Skąd więc wzięło się siedem sakramentów, które z Nowym Testamentem mają niewiele wspólnego?
Wyznawcy samozwańczego apostoła... Współcześnie kościół ma niewiele wspólnego z nowotestamentową nauką, ponieważ chrześcijaństwo samo w sobie ma niewiele wspólnego z Jezusem. Dlaczego?
Otóż założona przez uczniów Jezusa gmina jerozolimska przestała istnieć w 70 r. n.e., więc wtedy też ostatecznie przestał definitywnie istnieć kościół jerozolimski. Dzisiejsi chrześcijanie to potomkowie Szawła z Tarsu, zwanego Pawłem, który pomimo rzekomego nawrócenia wciąż pozostawał w sporze z Jezusem i jego uczniami, a jego nauki były uznawane za samozwańcze i nigdy nie zostały zaakceptowane przez gminę jerozolimską.
Szaweł był maniakiem nazywania wszelkich zachowań dewiacjami i fobiami oraz zwolennikiem tego, czego dokonuje dziś kościół – sprawowania kontroli nad duszami ludzi.
Pieczęć kontroli... Czym są zatem współczesne sakramenty oferowane wiernym przez kościół katolicki?
Są jedynie formą pieczętowania ludzi, które trwa od wieków i która nie ma nic wspólnego z tradycyjnymi obrzędami z Ewangelii.
Weźmy np. chrzest.
Ten sam w sobie tradycyjnie miał być aktem świadomym, dobrowolnym, symbolem przejścia – czy tak jest teraz?
Czy kilkumiesięczne dziecko ma świadomość, co z nim czynią?
Przed obrzędem chrztu następuje egzorcyzm, dzięki któremu szatan i inne demony mają opuścić dziecko. Pytanie – ale skąd pewność, że w takim maleństwie jest szatan? Skąd niby?
Istnieje jednak taka zasada, że jak coś wzywasz, to do ciebie przychodzi, więc jeśli podczas chrztu kapłan wypowiada imię demonicznych sił, te słysząc wołanie, przychodzą, bo oto dostają na tacy podaną nową ofiarę.
Podczas obrzędu namaszcza się również głowę dziecka poświęconym olejem, kreśląc na niej znak krzyża. A w jakim miejscu się to czyni?
Ano w takim, które w starych tradycjach jest ujściem centralnego kanału energii, znanego jako czakram sahasrara, czakra korony. Przez ten kanał dusza opuszcza martwe ciało lub też łączy się ze światem duchowym w momencie oświecenia.
Podobnie jest przy sakramencie bierzmowania.
Tutaj biskup czyni palcem umoczonym w św. krzyżmie znak krzyża na czole pomiędzy brwiami adepta, gdzie znajduje się tzw. trzecie oko, zwane czakramem adżnia.
Otwarte trzecie oko uznawane jest za największe duchowe osiągnięcie w kierunku wzrastania w Wyższej Jaźni i poszukiwania duchowego oświecenia.
Jest to bowiem wewnętrzny, duchowy narząd percepcji pozazmysłowej, który podczas sakramentu bierzmowania zamyka się młodym osobom, bo przecież według niszczycielskiej nauki kościoła nikt nie ma prawa wiedzieć więcej, znać lepiej i samodzielnie odkrywać tamtą stronę.
Kolejne czakry dziś zamyka się w procesie namaszczenia chorego, przybija się na nie pieczęć, która jak w dokumentach – coś potwierdza, kończy, blokuje.
Dawniej był to rytuał uzdrawiania chorego, który obecnie wykonuje się najczęściej u pacjenta w agonii, odchodzącego, spoczywającego na łożu śmierci.
Dziś podczas tego rytuału kapłan zamyka umierającemu czakrę, w której drzemie moc kundalini – energia witalności, siły i oświecenia.
Energetyczna dominacja. Czego więc może dokonać człowiek z zamkniętą pieczęcią czakrą korony, podstawy i energią kundalini?
Bo to właśnie te trzy sakramenty, czynione od pierwszych tygodni życia, blokują ludziom ich potencjał i odbierają szansę na duchowy wzrost. Kościół kradnie energię wiernych i odsyła ją do nieczystych mocy.
Dodajmy do tego akt spowiedzi i pokuty, która zamiast pojednania wyzwala w wiernych poczucie winy i ciągłego bycia na cenzurowanym.
Komunia, która w nowotestamentowej tradycji była czystym posiłkiem rytualnym, dziś stała się magicznym obrzędem, w którym z niewiadomych przyczyn kapłani, zamiast karmić wiernych chlebem i winem, jak to praktykował Jezus, każą im jeść jego ciało i pić jego krew.
Czy kościół katolicki praktykuje kanibalizm?!
Z kolei ustanowiony sakrament małżeństwa i kapłaństwa to pretekst do czystej kontroli energii seksualnej, która naturalnie drzemie w człowieku.
Nagromadzona energia seksualna może godziwie „wybuchać” tylko w małżeństwie jako akt wewnętrznego przeznaczenia do przekazywania życia.
Wiadomo… niekontrolowane płodzenie dzieci to tworzenie nowych istot, które będzie można naznaczyć pieczęcią i nad którymi będzie można sprawować kontrolę, ofiarowując kolejne sakramenty…
Kościelny system norm, strachu i kontroli. Kościelny system nie tylko w Polsce, ale i na świecie to mieszanka strachu i nagród. Religie istnieją od zawsze i prawdopodobnie będą istnieć jeszcze przez długi czas. Człowiek ma gdzieś w głębi siebie pewną formę przeczucia, że może istnieć „coś więcej”. Ma także zdolność do szukania odpowiedzi na trudne pytania i niejednokrotnie pociąg w stronę głębszego wejrzenia na świat. Ale w tym wszystkim przeszkadza właśnie Kościół, religia, który jako organizacja jest największym manipulatorem czyhającym na ludzką wolność.
Nasza religia jest jedyną! - Wszyscy tak mówią.
Każde wyznanie, każda nacja, każda grupa, każda sekta jest przekonana o swojej wyjątkowości, ponieważ „tamtego boga to oni sobie wymyślili, a my czcimy jedynego, który istnieje”.
W Polsce Kościół katolicki straszy, że za odstąpienie od systemu wierzeń czeka nas okropna kara (piekło), ale przecież tak mówi również islam, judaizm itd. Jest to metoda na zatrzymanie przy sobie ludzi. Metoda zaszczepienia strachu. Co gorsza, razem ze strachem zaszczepia się nienawiść do innych wyznań.
Kościelny system dzieli świat, ponieważ tworzy w swoich wyznawcach jawną niechęć do ludzi spoza jego murów. To metoda ścisłej kontroli tłumu. A wszystko opiera się na strachu przed piekłem.
Zostaniecie nagrodzeni....
Jakby to było, gdyby Kościół katolicki stosował tylko zasadę kija, bez marchewki? Nikt by pewnie się aż tak nie zaangażował. Na nasze nieszczęście ta religia ma również swój system nagród!
Prosty przykład – przyjmuj komunię, a pójdziesz do nieba. Spowiadaj się, a będziesz czysty. Uczęszczaj do kościoła, a będziesz lepszym człowiekiem.
Wszystko praktycznie oscyluje wokół przedstawicieli Kościoła.
Oczywiście czasem też wspomną o „byciu miłym i kulturalnym człowiekiem”, ale przecież każdy wie, co to etyka i jak należy żyć w społeczeństwie. Ateista czy agnostyk nie zabija i nie kradnie tylko dlatego, że nie ma mu kto mówić, co jest wskazane, a co jest złe.
Zapewne większość ludzi dokonujących apostazji nie stała się z dnia na dzień seryjnymi mordercami, gwałcicielami, złodziejami i degeneratami oraz nie pogwałciła całej ludzkiej etyki. Wiecie dlaczego?
Bo człowiek instynktownie wie, co jest dobre a co złe, a przypomina mu o tym prawo.
Kościelny system zaś tworzy taką iluzję, żeby wierni wierzyli, że nie są wystarczająco dobrzy i muszą coś jeszcze robić, dać od siebie więcej, by zasłużyć na niebo.
Kościół napędza w nas brak pewności siebie i choć mówi o tym, że jesteśmy „wspaniałymi istotami pochodzącymi od Boga!”, jednocześnie cały czas nam przypomina, jak bardzo grzeszymy.
Szczególnie cierpią na tym dzieci, gdyż psychika człowieka rozwija się i kształtuje intensywnie zwłaszcza w okresie dojrzewania, a zyskanych w tym czasie wzorców i schematów ciężko się pozbyć, więc jeżeli ktoś (katechetka czy ksiądz) nieustannie mówi dziecku, jak bardzo wielki grzech popełnia, dziecko czuje się złe i bezwartościowe, co prowadzi do zwiększonego ryzyka depresji, samokrytycyzmu, apatii, zmniejszenia motywacji i chęci do życia.
Ogólnym celem tej religii jest motywowanie człowieka – szkoda, że nie do rozwoju osobistego, doskonalenia charakteru i rozwijania pasji.
Nie, nie – Kościół motywuje nas tylko do tego, żebyśmy zasilili jego szranki swoim jestestwem.
Chce mieć jak najwięcej wyznawców jak najwięcej wpływów, jak najwięcej pieniędzy i jak największy system kontroli.
Wierny na kontrolowanym. Jest to bardzo przykre i zarazem śmieszne, ale dzisiaj praktycznie cała Polska jest omotana przez ten wymyślony system norm. Ludzie patrzą krzywym okiem na kogoś, kto nie ma krzyża w domu lub na kogoś, kto nie chodzi w każdą niedzielę do kościoła.
Wierni pod kontrolą Kościoła mają jeden jedyny, ściśle określony schemat myślenia i oczekiwanie, że każdy będzie „zwykłym obywatelem”, więc gdy ktoś robi coś niezgodnego z ich tokiem rozumowania, coś niekonwencjonalnego, wybucha mentalna panika, bo przecież to odmieniec.
Kościół uczy, że wszyscy są równi i wpaja pokorę. Ale, czy ktoś kiedyś osiągnął sukces bez zdrowej dawki pewności i wiary w siebie? A może pieniądze i majątek są złe, bo tak głosi Kościół?
W takim razie zajrzyj do księgi Salomona – obrzydliwie bogaty i lubujący się w zabawie król, promujący czerpanie z życia i rozrywki, który jednocześnie był bardzo mądrym człowiekiem. Sam Kościół mówi, że był najmądrzejszym z królów. Salomon był człowiekiem, który „wygrał” swoje życie, ale jednocześnie nie nabrał pogardy do biednych i zawsze cechował się dobrym sercem.
Jego styl bycia stoi w sprzeczności z dzisiejszym dogmatem biedy i zwykłości, a mimo tego, ta historia dalej zawarta jest w Piśmie Świętym. Co jednak najciekawsze – dobra Watykanu szacuje się dzisiaj na ponad 12 miliardów euro! W piwnicach tego miasta zgromadzono tysiące wspaniałych złotych posągów, rzeźb, obrazów, ksiąg o tematyce „natchnionej”. I dlaczego Kościół nie sprzeda tego wszystkiego, a za pieniądze wspomoże biednych?
Już jeden miliard starczyłby, aby nakarmić i napoić pół Afryki. Ale komu zależy na Afryce? Na pewno nie Watykanowi. Tutaj liczy się tylko zwykły wierny, który da więcej, bo przecież inaczej nie wypada…
Źródło: https://www.odkrywamyzakryte.com/sakramenty/?fbclid=IwAR0SCNwvI_cYSxTr1S8NG0N6gkDrFp9BM1ulH-Mnb9a1zR2u57L4fMhAzVA
Świat znany i nieznany. Holistycznie na każdy temat życia! O otaczającym nas świecie. Świat Wiedzy. Informacje o znanych i nieznanych, konwencjonalnych i niekonwencjonalnych metodach działania. Wiedza, świadomość, duchowość, rozwój, zdrowie. Nieznany świat psychotroniki, parapsychologii, psychologii komplementarnej, terapii naturalnych...
Szukaj tematu w zasobach archiwum
Suscribirse a:
Enviar comentarios (Atom)
Aktualności
Popularne posty
-
Hiszpania to kraj i także raj dla naturystów, ekshibicjonistów, czy nudystów. Jest tam wiele plaż na których można wypoczywać, opalać się i...
-
Masz taką narośl na skórze? Przekonaj się, jak można się jej pozbyć. Najczęściej zauważamy je pod kolanami, pachami, na szyi albo w okolicac...
-
Spotkasz ich nie tylko w mieście, w parku, ale też i na wsi, nawet gdzieś na polnej drodze, czy na leśnej dróżce w lesie. Spotkasz ich równ...
-
Adam i Ewa na wczasach. Najpopularniejsza polska plaża. Mityczne "polisz Barbados", które przez wiele lat przyciągało turystów z ...
-
Idziesz ulicą, patrzysz, a tam jakiś facet obsikuje ścianę budynku. Wybierasz się do parku i widzisz delikwenta załatwiającego się pod drzew...
-
Czają się w parkach, pod akademikami, a nawet na cmentarzach i w kościołach. Rozsuwają płaszcze, czy kurtki i zaskakują kobiety widokiem swo...
-
Post-prawda, czyli o świecie, w którym ciągle można wierzyć w zamach smoleński. Post-prawda - najważniejsze słowo ostatnich lat - opisuje św...
No hay comentarios:
Publicar un comentario