Szukaj tematu w zasobach archiwum

sábado, 6 de enero de 2018

Polacy odrzucają metody holistyczne

Ludzie w Polsce kojarzą nas z czarną magią albo oszustwem. Ludzie w Polsce odrzucają podejście holistycznego do zdrowia. Nic nie wiedzą. Uzdrowiciele duchowi tłumaczą swoją działalność. Od kilku dni stycznia 2018  r. głośno jest o tym stowarzyszeniu. Wszystko za sprawą spotkania z przedstawicielką Ministerstwa Zdrowia i rozmowy o możliwości wprowadzenia uzdrowicieli duchowych do szpitali. Resort ministra Radziwiłła co prawda szybko odciął się od tego, ale internet i tak zaraz znalazł używanie. Polskie Stowarzyszenie Uzdrowicieli Duchowych od paru dni jest na celowniku. – Zaraz zaczęło się, że jesteśmy egzorcystami, że nasze uzdrawianie jest niebezpieczne – reaguje jego prezes. Ale z rozgłosu, który się wokół niego zrobił, jest mocno zadowolony.

Antoni Przechrzta prezes stowarzyszenia bez wątpienia ma swój wielki czas. Co chwila czyta w mediach o swoim stowarzyszeniu, widzi relacje w telewizji, dzwonią dziennikarze. Spotkanie z wiceminister zdrowia Józefą Szczurek Żelazko odbyło się 3 lipca, więc tym bardziej jest zdumiony obecnym rozgłosem. Są wreszcie bezlitosne komentarze internautów. Również je czyta, jest ich mocno świadomy, uważa iż pokazuje to, że masy ludzi nie mają najmniejszego wyobrażenia, na czym polega uzdrawianie. 

– Jestem zadowolony, że tak to poszło – przyznaje w rozmowie z naTemat. Zaczyna sam, nawet nie zdążę zadać pytania. I natychmiast mówi, że jedyny rzeczowy artykuł o uzdrowicielach duchowych znalazł tylko w Onecie Warszawa. – Reszta to emocje. Wczoraj w telewizji usłyszałem, że na pewno chcemy wyrwać kasę. Że jesteśmy niebezpieczni. Zaraz się zaczęło, że jesteśmy egzorcystami. Ludzie kojarzą nas z czarną magią, że jesteśmy oszustami. A my jesteśmy normalnymi terapeutami, podobnie jak masażyści, tylko że nie dotykamy. Opieramy się na badaniach naukowych! – to jego wstęp.

"W Ministerstwie nie ma nikogo, kto by się na tym znał". Później trudno wpaść mu w słowo. Proponuje przesłanie badań naukowych, podpiera się datami, danymi. Mówi, że przez lata rozmawiał może z setką polskich polityków, w tym premierów, wicepremierów, posłów, szefów komisji sejmowych..., których chciał zainteresować uzdrawianiem duchowym. Wiosną spotkał się z przedstawicielką Ministerstwa Zdrowia i znów się nie udało. W oficjalnym komunikacie resort stwierdził, że temat rozmowy nie był wcześniej ustalony, pojawiły się nawet komentarze, że resort się "wstydził".

Ale on widzi to inaczej. – Tam nie ma nikogo, kto by się na tym znał. Myślałem, że ta pani, skoro była pielęgniarką, to będzie miała bardziej ludzkie podejście do życia. A tu się okazuje, że ona nigdy nie akceptowała uzdrawiania i zarzeka się, że nigdy nie będzie ono dopuszczone. Bez względu na badania naukowe z całego świata, które jej przesłaliśmy. A których pewnie nawet nie przeczytała – mówi naTemat o wiceminister zdrowia.

Antoni Przechrzta twierdzi, że nawet chciał jej zademonstrować, na czym uzdrawianie duchowe polega, ale nie wykazała zainteresowania. Potem poprosiła nawet, by usunąć pamiątkowe zdjęcie z nią ze strony stowarzyszenia, prośba została spełniona. Czy się zraził? Twierdzi, że nie.

– Pani Minister mija się z prawdą, jak mówi, że nie przyszliśmy do niej jako do Ministra Zdrowia i nie określiliśmy wcześniej tematu rozmowy o czym świadczą pisma do niej skierowane od 31.01.2017 roku - twierdzi. Sam z siebie przysyła pismo, widać, że inne media również je dostały. Kulisy opisuje na stronie stowarzyszenia.
"Również nieprawdą jest, że nas poinformowała w czasie spotkania, że takimi tematami nie zajmuje się Ministerstwo. Celem spotkania było umożliwienie dostępu bezpłatnego pacjentom, których może nie być stać na skorzystanie w ramach publiczne służby zdrowia do duchowego uzdrawiania jako pomocnej metody terapeutycznej  wspierającej powrót do zdrowia, a ona obiecała, że porozmawia w Ministerstwie i da nam znać. Nasze uzdrawianie nie jest niebezpieczne. Ono nie jest alternatywą dla leczenia, jest wsparciem Nasze uzdrawianie nie jest niebezpieczne".

80 uzdrowicieli w Polsce. Trudno jednoznacznie uchwycić, czym jest Polskie Stowarzyszenie Uzdrowicieli Duchowych, ale bez dwóch zdań za sprawą tego jednego spotkania jest o nim głośno na całą Polskę. Na wielu padł blady strach, że takie uzdrawianie mogłoby wkroczyć do szpitali...

Na czym to stowarzyszenie polega? Co się za nim kryje? Antoni Przechrzta przedstawia się następująco: uzdrowiciel, nauczyciel duchowego uzdrawiania i postrzegania pozazmysłowego, psychoterapeuta i artysta. Mówi, że uzdrawianie praktykuje od 27 lat i ma duże doświadczenie polsko-amerykańsko-brytyjskie jako nauczyciel licencjonowany, z doświadczeniem medycyny komplementarnej. Pełny jego życiorys można znaleźć tutaj. Ale był też w Sejmie w ramach akcji "Zatrzymać GMO".

Można powiedzieć, że w Polsce jest głównym uzdrowicielem, jak twierdzi prowadzi kursy również w Wielkiej Brytanii i USA - wśród nich m.in. "Podglądanie cudów Jezusa", ale też dotyczące np. telepatii, które cieszą się szczególną popularnością, a także te na uzdrowicieli.

W stowarzyszeniu, w całej Polsce, działa ich 80. – Każdy może zostać uzdrowicielem. Musi to być jednak osoba stabilna psychicznie, normalnie funkcjonująca – mówi. – To ludzie, którzy przechodzą przez 4 stopnie kursów, zdają egzaminy, są oceniani przez komisję, mają 2 lata praktyki, również pod nadzorem doświadczonych uzdrowicieli. Wreszcie przestrzegają naszego kodeksu etycznego. 

"Chemioterapia jest groźna". Brzmi niczym siódmy stopień wtajemniczenia. Co zakłada kodeks? – Nie diagnozujemy, nie odmawiamy recept lekarskich. Nie krytykujemy procedur medycznych. Nie mieszamy się do tego, co lekarz przepisze. Ale jak widzimy, że coś jest szkodliwe, możemy zalecić pacjentowi, by udał się do lekarza i jeszcze raz przedyskutował wątpliwości – odpowiada. Sam stwierdza, że tu może być pewien problem. Nie zawsze uzdrowiciele zgadzają się z opinią lekarzy, a kodeks zabrania im ich krytykować. 

Chemioterapia, szczepionki...- o tym pisze w sieci. Na Twitterze zwraca się w tej sprawie do premiera. Apeluje o powołanie Jerzego Zięby jako eksperta. "Czas na medycynę przyjazną pacjentowi - uczyć i stosować duchowe uzdrawianie" - to również do premiera Morawieckiego.

– Z ogólnie dostępnej wiedzy wiemy, że wiele procedur medycznych jest bardzo szkodliwych, np. leczenie nowotworów chemią. Niezależne badania potwierdzają, że tylko 3 procent ludzi przeżywa. Chemioterapia jest groźna – mówi. I znów cytuje badania. Mówi, że potwierdzają one – podobnie jak jego doświadczenie – że sesje uzdrawiające były pomocne przy astmie, guzach tarczycy, wolach, przy reumatyzmie, gdy ktoś nie mógł spać, nawet przy nowotworze wyniki się poprawiały...

Próbuję dociec, na czym to, według niego, polega. – Na przekazie siły życiowej, pracy z energią, na rozmowie o tym, co kogo boli – odpowiada.

Ile osób tak wyleczył? – My nie możemy gwarantować wyleczenia – odpowiada.

Antoni Przechrzta nie zamierza rezygnować. Ludzie kpią, śmieją się, w internecie żartom nie ma końca, a on chciałby widzieć uzdrawianie duchowe w publicznej służbie zdrowia. 

Twierdzi, że w Wielkiej Brytanii uzdrowiciele od 1979 roku mogą oficjalnie pracować w szpitalach, a od 1983 National Health Service może zwracać lekarzom podstawowej opieki za usługi uzdrowicieli. – Nie jest to żadna nowość – mówi.

Cóż. Najwyraźniej Polska na taką formę uzdrawiania nie jest jeszcze gotowa... Polacy nie są gotowi się otworzyć. 

Źródło: http://natemat.pl/226221,ludzie-kojarza-nas-z-czarna-magia-albo-oszustwem-nic-nie-wiedza-uzdrowiciel-duchowy-tak-tlumaczy-swoja-dzialalnosc
.............
Czy w szpitalach pojawią się uzdrowiciele? "Dusza też jest ważna, nie tylko chemia i koncerny"

- Polska służba zdrowia zajmuje się przede wszystkim leczeniem ciała, nie łącząc tego ze sferą duchową. Tymczasem obie te sfery są równie ważne – mówi w rozmowie z Onetem Antoni Przechrzta, prezes Polskiego Stowarzyszenia Duchowych Uzdrowicieli.

Jego członkowie chcą wprowadzenia terapeutów duchowych do szpitali. Spotkali się w tej sprawie z wiceminister zdrowia.  Tymczasem resort władzy PiS odcina się i zapewnia, że kieruje się zasadami medycyny opartej tylko na dowodach naukowych.

"Pierwsze kroki już mamy za sobą, przełamujemy lody" – napisali polscy uzdrowiciele po spotkaniu z wiceminister zdrowia. Chcą oni, by stosowane przez nich metody leczenia, zostały wprowadzone do polskich szpitalu i były refundowane.

Prezes Polskiego Stowarzyszenia Duchowych Uzdrowicieli mówi w rozmowie z Onetem, że ich działania pomagają pacjentom odzyskiwać sens życia, radość z istnienia i dodawać siły.
Resort podkreśla, że przy gwarantowaniu świadczeń opieki zdrowotnej nie bierze pod uwagę metod stosowanych w medycynie niekonwencjonalnej, ludowej lub orientalnej.

Cała sprawa zaczęła się od komunikatu, jaki umieściło Polskie Stowarzyszenie Duchowych Uzdrowicieli na swojej stronie internetowej. Zilustrowano je zdjęciem ze spotkania przedstawicieli zarządu tej organizacji, Antoniego Przechrzty i Bogumiły Kubalańcy z Józefą Szczurek-Żelazko, wiceminister zdrowia.

PSDU: przełamujemy lody. "Celem spotkania było zapoznanie Pani Minister z metodą duchowego uzdrawiania oraz omówienie możliwości wprowadzenia tej metody do publicznej służby zdrowia. Pierwsze kroki już mamy za sobą, przełamujemy lody, okazuje się, że wiele osób w Ministerstwie i Rządzie nie wie, na czym ta metoda polega i potrzeba więcej rozmów i prezentacji, aby oswoić Ministerstwo z dobrodziejstwami tej formy terapii. Mam nadzieję, ze będzie więcej spotkań i że w końcu pacjenci będą mogli skorzystać z uzdrowicieli w służbie zdrowia" – czytamy w komunikacie.

Czy to oznacza, że w polskich szpitalach pojawią się uzdrowiciele duchowi? Udało nam się skontaktować z Antonim Przechrztą, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Duchowych Uzdrowicieli i dyrektorem Instytutu Realizacji Siebie, w ramach którego prowadzone są zajęcia przygotowawcze do pełnienia funkcji duchowego uzdrowiciela.

- Polska służba zdrowia zajmuje się przede wszystkim leczeniem ciała, nie łącząc tego ze sferą duchową. Tymczasem dla prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka obie te sfery są równie ważne. W Wielkiej Brytanii od blisko 50 lat w publicznej służbie zdrowia funkcjonują duchowi uzdrowiciele. Działają w ramach czteroosobowych zespołów wsparcia dla pacjentów. Pomagają odzyskiwać im sens życia, radość z istnienia, dodawać życiowej siły – mówi Onetowi Antoni Przechrzta.

- Terapeuci duchowi są zatrudniani przez publiczną służbę zdrowia także w wielu innych krajach, jak np. USA, Holandii, Austrii, Francji, Hiszpanii, Chinach czy Brazylii. Dlaczego więc nie może być tak samo w Polsce? Zwłaszcza, że jest naukowo udowodniona skuteczność uzdrawiania duchowego – dodaje Przechrzta.

Duchowi terapeuci w szpitalach? Członkowie PSDU chcieliby, by terapeuci duchowi mieli możliwość pracy także w polskich szpitalach. Jak to miałoby wyglądać? - Jeżeli pacjent chciałby, powinien mieć możliwość zapisania się na sesję. Zapewne chętnie korzystałyby z takiej możliwości osoby przebywające na oddziałach kardiologicznych czy onkologicznych, będące w trudnej sytuacji zdrowotnej, które po operacji czy chemii potrzebują pozytywnej energii i wydobycia jej z głębi siebie – tłumaczy Antoni Przechrzta.

Według niego, na spotkanie z uzdrowicielem duchowym miałby zostać przeznaczony specjalny gabinet. Chodzi bowiem o to, by terapia odbywała się w ukryciu, w intymności. Między uzdrowicielem a pacjentem nie ma bowiem nawet żadnego dotyku. Jego rola dotyczy tylko sfery duchowej i polega na przekazaniu życiowej siły. W sytuacji, gdy ktoś jest zrezygnowany i myśli już tylko o śmierci, byłaby to duża pomoc w jego leczeniu.

Polskie Stowarzyszenie Duchowych Uzdrowicieli uważa, że usługi ich członków powinny być refundowane. – Myślę, że byłby to niewielki koszt w zestawieniu z kwotą pół miliona zł jaka jest przeznaczana np. na chemioterapię. Zwłaszcza, że teraz musimy oddawać 1200 zł na ZUS. Poza tym dzięki pracy w szpitalu odchodziłyby koszty wynajmu gabinetu. Koszt usług uzdrowicieli wyceniałbym więc na jakieś 40 zł za 20-minutową sesję i jakieś 100 zł za godzinną. Przy korzystnych negocjacjach te koszty mogłyby być jeszcze niższe – podkreśla Antoni Przechrzta.

Wiceminister nie skorzystała z propozycji terapii. Przedstawiciele PSDU są generalnie zadowoleni ze spotkania z minister Józefą Szczurek-Żelazko. Uważają, że to dopiero początek rozmów, ale cieszą się, że do nich doszło. – Co prawda pani minister nie chciała skorzystać z naszych usług, by zapoznać się z tą metodą uzdrawiania, ale oferta wciąż jest aktualna. Mam nadzieję, że z czasem nabierze więcej odwagi. Po tym spotkaniu żadne decyzje nie zapadły, ale uważamy, że ministerstwo powinno się interesować i zastanawiać wprowadzeniem tego rodzaju terapii w naszym kraju, by nie pozostawać w tyle za wieloma innymi państwami całego świata – zaznacza dyrektor Instytutu Realizacji Siebie.

Antoni Przechrzta podkreśla, że rozmowy na ten temat toczy już od dłuższego czasu. Jak wylicza, ostatnio on i inni przedstawiciele jego profesji spotykali się w tej sprawie m.in. z marszałkami Sejmu i Senatu RP, członkami sejmowej komisji ds. zdrowia i wieloma posłami. Na razie nie ma jednak żadnego projektu czy skonkretyzowanych planów co do tej kwestii. Jak przypomina szef PSDU, taki projekt powstał kilkanaście lat temu, w czasie, kiedy ministrem zdrowia był Mariusz Łapiński, ale nie został wdrożony. Nasz rozmówca liczy, że obecny rząd wznowi prace nad nim.

- Bo dusza człowieka też się liczy, nie tylko chemia i koncerny farmaceutyczne. Oczywiście nie chcemy zastępować uzdrawianiem duchowym medycyny konwencjonalnej, tylko z nią współpracować. Dodam, że duchowe uzdrawianie nie jest przypisane do konkretnej  religii,  chociaż chrześcijanie odwołują się do Boga  w formie intencji i modlitwy - wyjaśnia Antoni Przechrzta.

Ministerstwo: zwrócimy się o sprostowanie. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy także Ministerstwo Zdrowia. Zapytaliśmy m.in. o wnioski ze wspomnianego spotkania i czy rozważane jest refundowanie usług duchowych terapeutów. - "Wczesną wiosną 2017 r. Pani Poseł Józefa Szczurek-Żelazko spotkała się z przedstawicielami Polskiego Stowarzyszenia Duchowych Uzdrowicieli w biurze poselskim w Bochni w ramach dyżuru poselskiego. Temat rozmowy nie był wcześniej ustalany" – czytamy odpowiedzi udzielonej Onetowi  przez Danutę Jastrzębską, naczelnik Wydziału Obsługi Mediów w MZ.

"Pani Poseł Józefa Szczurek-Żelazko w trakcie rozmowy poinformowała, że NFZ finansuje świadczenia opieki zdrowotnej, które zostały zakwalifikowane do wykazu świadczeń gwarantowanych na zasadach określonych w ustawie. Poinformowała również, że, realizując politykę zdrowotną państwa, minister zdrowia kieruje się zasadami medycyny opartej na dowodach naukowych (EBM) – dowodów takich dostarczają wyniki badań eksperymentalnych oraz badań obserwacyjnych, jak i zasadami oceny technologii medycznych (HTA), co zapewnia przejrzystość i racjonalność podejmowanych decyzji o alokacji środków publicznych. Brak jest takich dowodów w odniesieniu do metod wskazywanych przez PTDS, o czym przedstawiciele stowarzyszenia zostali poinformowani podczas spotkania" – tłumaczy resort zdrowia.

"Zgodnie z obowiązującymi przepisami gwarantowane świadczenia opieki zdrowotnej są udzielane zgodnie ze wskazaniami wiedzy medycznej z wykorzystaniem metod diagnostyczno-terapeutycznych innych niż stosowane w medycynie niekonwencjonalnej, ludowej lub orientalnej. W związku z publikacją, która ukazała się na stronie Polskiego Stowarzyszenia Duchowych Uzdrowicieli, zwróciliśmy się z prośbą o sprostowanie" – podkreśla Danuta Jastrzębska z MZ.

Polskie Stowarzyszenie Duchowych Uzdrowicieli istnieje od ponad 10 lat. Skupia obecnie ponad 80 osób z całej Polski. Jego prezes, Antoni Przechrzta, od ponad 20 lat jest członkiem Brytyjskiego Stowarzyszenia NFSH The Healing Trust i przez wiele lat prowadził zajęcia dla studentów medycyny w Akademii Medycznej w Royal London Hospital. Jak podkreślają uzdrowiciele zrzeszeni w PSDU, "dowody naukowe potwierdzają skuteczność tej formy terapii w pokonywaniu wielu schorzeń i poprawie samopoczucia". Ich misją jest wprowadzenie tzw. medycyny komplementarnej, jako współistniejącej z klasycznymi formami terapii.

No hay comentarios:

Publicar un comentario

Popularne posty