Szukaj tematu w zasobach archiwum

jueves, 10 de diciembre de 2020

Indiański łapacz snów

Łapacz snów świetnie sprawdza się zarówno w sypialni, jak i w roli dekoracji salonu czy balkonu. W trendach wnętrzarskich ozdoba ta obecna jest już od ładnych paru lat, ostatnio jednak przeżywa kolejny szczyt swej popularności. Co oznacza łapacz snów i jak zrobić go własnoręcznie? Indiański łapacz słów – historia i tradycja.

Łapacz snów, podobnie jak zasady feng shui, ma za sobą wiele wieków tradycji – choć wywodzi się z zupełnie innej część świata. To amulet o ochronnej mocy. Wiąże się bowiem z wierzeniami ludów indiańskich zamieszkujących Amerykę Północną.

Tradycyjnie łapacz snów wykonywano ze sprężystej drewnianej obręczy (najczęściej – wierzbowej), w którą wplatało się sieć z włosia, rzemienia lub ścięgien. Schodziła się ona spiralnie do środka, zagęszczając swoje oczka do wewnątrz. Każdy oryginalny łapacz snów ozdobiony jest piórami i koralikami. Pełnią one jednak nie tylko funkcję dekoracyjną – Indianie przypisywali im specyficzne magiczne właściwości.

A po co wszystkie te zabiegi? Okazuje się, że amerykańskie plemiona indiańskie niezwykle ceniły sobie dobry spokojny sen. Wierzono, że każdy sen, który przytrafia się śpiącym, musi przejść przez ten amulet. Dlatego łapacz snów wieszało się nad łóżkami domowników albo nad głównym wejściem do domostwa. 

Gęste sploty sieci łapacza snów przepuszczają tylko dobre i piękne marzenia senne, zatrzymują zaś koszmary i sny pełne niepokojących znaków. Te ostatnie, zaplątane w sieć, miały z niej później spływać w dół po piórach wraz z pierwszymi promieniami słońca i znikać na zawsze.

Indianie, wykonując łapacz snów, wykorzystywali materiały, które zawsze były pod ręką – a więc wierzbowe witki oraz zwierzęce ścięgna, pióra czy włosie. Wykonany taki łapacz snów można powiesić w sypialni, zgodnie z pierwotnym indiańskim przeznaczeniem.

miércoles, 9 de diciembre de 2020

Zdjęcie duszy z wypadku nastolatka

Policjant zrobił zdjęcie duszy zmarłego nastolatka? Tej zagadki do dziś nie wyjaśniono. Co lub kto jest na zdjęciu, które policjant Brian Coyle zrobił na miejscu wypadku w Highland Park? Zdjęcie wykonano w 1984 roku, do dziś jego zagadka nie jest wyjaśniona.

Był mglisty, deszczowy wieczór 28 grudnia. Czworo nastolatków wracało z koncertu. Samochód nagle zjechał z drogi i uderzył w drzewa. Wypadek przeżył kierowca i dwójka pasażerów, chłopiec siedzący na przednim siedzeniu zginął na miejscu.

Kiedy funkcjonariusz Brian Coyle i jego partner z Departamentu Policji w St. Paul przybyli na miejsce zdarzenia nastolatek leżał wciśnięty pod deską rozdzielczą. Coyle zrobił rutynowe zdjęcia na miejscu wypadku.

Kilka dni później odebrał telefon od oficera, który wywołał zdjęcia. Poprosił Coyla o przyjście. Na zdjęciach widoczne były dziwne światła. Ale na jednym z nich była twarz, która zdawała się krzyczeć i bardzo cierpieć. Ale to nie wszystko. W drzwiach samochodu odbijała się postać psa, choć żadnego psa nie było na miejscu zdarzenia.

Brian Coyle nie wiedział, jak ma to wyjaśnić. Zdjęcia konsultowano z różnymi ekspertami. Nikt nie rozwikłał tej zagadki i do dziś budzi ona wiele emocji.

Coyle przez długi czas nie poruszał tej kwestii publicznie, wiedząc, jak czują się przyjaciele i rodzina zmarłego chłopca. Jednak zdjęcia nie dawały mu spokoju.

Skontaktował się z Echo Bodine, jasnowidzącą medium, autorką książek o życiu po życiu. Bodine ma zdolności parapsychologiczne, naucza o uzdrawianiu duchowym. 

Kiedy zobaczyła zdjęcia z wypadku, nie miała złudzeń. Jej zdaniem Coyle sfotografował duszę nastolatka, która wychodzi z ciała. Cierpi i krzyczy „nie”, bo to nie czas na odchodzenie.

A o z psem? Okazało się, że nastolatek miał labradora, który odszedł niedługo przed wypadkiem. Bodine uznała, że dusza psa przyszła towarzyszyć w przejściu duszy pana do innego świata, wraz z innymi przewodnikami duchowymi, bo między drzewami na zdjęciu stoją trzy rozmyte postacie…

Brian Coyle wiele lat przepracował w policji. Robił wiele zdjęć z miejsc wypadku. Ale jak sam twierdzi, to jedno, zmieniło jego życie na zawsze.

Film pokazujący historię tego zdjęcia znajdziecie TUTAJ: https://youtu.be/zfcCF8aAVms

martes, 8 de diciembre de 2020

Pamięć duszy ...

Wybudził się ze śpiączki i rozmawiał w obcym języku. Pewien 16-latek z Atlanty po przebudzeniu ze śpiączki zaczął płynnie mówić po hiszpańsku, mimo iż wcześniej nie znał tego języka.

Rueben Nsemoh od urodzenia mieszka w Stanach Zjednoczonych, a jego ojczystym językiem jest angielski.

Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie w jaki sposób jest to w ogóle możliwe. Lekarze również nie potrafią na to odpowiedzieć.
Mimo iż historia brzmi nieprawdopodobnie, to jest autentyczna. 

Chłopak zaczął płynnie rozmawiać w języku hiszpańskim i miał ogromne problemy, by komunikować się w swoim ojczystym języku. Początkowo nie rozumiał co mówią do niego lekarze i rodzina.

"To zaczęło ze mnie wypływać. Czułem, jakbym to był drugi ja. Nie mówiłem poprawnie po angielsku, a za każdym razem, gdy próbowałem to robić, kręciło mi się w głowie. To było bardzo dziwne. W ogóle mnie to jednak nie przerażało. W końcu zaczęło mi się to podobać, gdyż nigdy wcześniej nie czułem niczego podobnego" - powiedział Nsemoh.

Kilka tygodni po wybudzeniu ze śpiączki, Nsemoh powoli odzyskiwał zdolność mówienia w języku angielskim i tracił umiejętność porozumiewania się po hiszpańsku.

lunes, 7 de diciembre de 2020

Wirusy zemsta wyeksploatowanej natury

Wirusy: zemsta wyeksploatowanej natury. Jeśli nadal będziemy przekształcać środowisko naturalne tak jak dotychczas, czeka nas jeszcze wiele epidemii wirusów odzwierzęcych podobnych do SARS-CoV-2.

To kolejny patogen, „który mógłby negatywnie wpłynąć na globalną ekonomię i ludzkie zdrowie”. Tak o mało jeszcze znanym koronawirusie pisał w połowie października na łamach amerykańskiego czasopisma naukowego „PNAS” zespół badaczy kierowany przez Ralpha Barica z University of North Carolina w USA. Zarazek nosi nazwę SADS-CoV i na razie odpowiada za śmierć 24 tys. prosiąt w Chinach, gdzie zaatakował w 2016 r. W czterech fermach świnie zakaziły się tym wirusem od odchodów nietoperzy. Nowa infekcja objawiała się ciężką biegunką i wymiotami. Najbardziej cierpiały młode prosięta, w wieku do 5 dni. 90 proc. z nich umierało.

Na szczęście SADS-CoV nie zakażał ludzi. Zespół Ralpha Barica udowodnił jednak, że niewiele trzeba, aby się ta sztuka wirusowi udała. Drobna modyfikacja genetyczna, dokonana sztucznie przez badaczy, wystarczyła, by SADS-CoV był w stanie zakazić w laboratorium szereg hodowli komórek – w tym tkanki z płuc i jelit ludzi.

Odra, ospa i grypa. Tego typu mutacja mogłaby się zdarzyć zupełnie naturalnie. Podobne sytuacje przecież miały miejsce już dziesiątki razy w dziejach świata. Ich źródłem stało się powstanie rolnictwa około 10 tys. lat temu. A jeszcze konkretniej: udomowienie zwierząt. Stłoczone w chlewach, oborach czy budach zyskały rzadko spotykaną w dzikiej przyrodzie możliwość częstych, bliskich kontaktów między sobą. To zaś sprzyjało przeskakiwaniu wirusów ze zwierzęcia na zwierzę. A jeśli trafiła się okazja, także na towarzyszących im ludzi. Często taki wirus nie potrafił zaatakować organizmu człowieka. Im częściej jednak stykał się z ludźmi, tym bardziej rosły jego szanse na mutację, która pozwoliłaby zadomowić się w nowym gospodarzu. W miarę rozwoju rolnictwa tych okazji przybywało. „Wiele rodzin wieśniaków – pisał Jared Diamond w głośnej książce „Strzelby, zarazki, maszyny” – żyjąc i śpiąc w pobliżu krów, styka się z ich odchodami, moczem, zranieniami, krwią i wydychanym przez nie powietrzem”.

domingo, 6 de diciembre de 2020

Terapia lasem

Terapia Shinrin-yoku: Drzewa czynią ludzi szczęśliwymi. Japońskie badania wykazały, że przebywanie w lesie zwiększa aktywność komórek odpornościowych, które atakują i unieszkodliwiają niepożądane komórki, pojawiające się w organizmie, np. komórki nowotworowe lub komórki zaatakowane przez wirusy.

Dzięki drzewom stajemy się zdrowsi i szczęśliwsi – mówią eksperci shinrin-yoku, naturalnej terapii z Japonii.

Shinrin-yoku to dosłownie leśna kąpiel. Coraz więcej badań potwierdza, że spacery wśród drzew potrafią nie tylko ukoić skołatane nerwy, ale też przynieść wymierne korzyści zdrowotne, np. zwiększyć w organizmie poziom komórek odpornościowych czy obniżyć zbyt wysokie ciśnienie krwi.

W Kraju Kwitnącej Wiśni już od lat 80. XX wieku funkcjonuje narodowy program kąpieli leśnych, które uznaje się za skuteczną formę walki ze stresem i chorobami cywilizacyjnymi, m.in. depresją i nadciśnieniem. Ostatnio coraz częściej również medycy z Europy i Stanów Zjednoczonych zamiast kolejnych tabletek przepisują swoim pacjentom wyprawy do lasu.

ZANURZENIE W ZIELEŃ

Shinrin-yoku to coś więcej niż spacer wśród drzew. To, jak mówią Japończycy, zanurzenie się w atmosferze lasu i chłonięcie jej za pomocą wszystkich pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, smaku, węchu i dotyku. W pomieszczeniach zamkniętych posługujemy się zazwyczaj tylko dwoma zmysłami: wzrokiem i słuchem. W kontakcie z naturą czujemy zapach i smak świeżego powietrza przesyconego wydzielanymi przez rośliny olejkami eterycznymi, dotyk wiatru na skórze. Brzmi poetycko? Dr Qing Li, profesor nadzwyczajny Nippon Medical School w Tokio i jeden z czołowych ekspertów w dziedzinie kąpieli leśnych, podkreśla, że kontakt z naturą niesie ogromny ładunek poezji. Nie bez powodu shinrin-yoku kultywowana jest przez wielu jako rodzaj sztuki.

ZOSTAŃ BIOFILEM

Nie zmienia to jednak faktu, że zanurzenie się w lesie oddziałuje na nas na poziomie fizjologii, co wielokrotnie zostało zmierzone i wykazane także w badaniach laboratoryjnych. – Kochamy przyrodę, bo nauczyliśmy się kochać to, co umożliwiło nam przetrwanie. Utrata naturalnych siedlisk oraz zerwany kontakt z przyrodą mają konsekwencje dla zdrowia nie tylko na poziomie emocjonalnym, ale też na poziomie komórkowym – pisał w 1984 roku Edward O. Wilson, naukowiec Uniwersytetu Harvarda, formułując i popularyzując swoją teorię biofilii. Jego słowa znalazły potwierdzenie w badaniach japońskich naukowców z Grupy Badawczej do spraw Terapii Leśnej, której przewodził Dr Qing Li. Kąpielom leśnym poddano grupę tokijskich biznesmenów w średnim wieku. Zaobserwowano, że już dwugodzinna sesja ma wpływ na fizjologię. U badanych zmniejszył się poziom kortyzolu i adrenaliny, czyli hormonów stresu, spadło ciśnienie krwi, podniósł się próg bólu i wzrosła odporność organizmu.

sábado, 5 de diciembre de 2020

Świadomość poza materią

Świadomość poza materią - nauka odkrywa fakty...  Znany z tzw. teorii kwantowej ewolucji prof. Johnjoe McFadden twierdzi, że świadomość powstaje w elektromagnetycznym polu generowanym przez mózg. Według badacza, oznacza to nawet możliwość zbudowania świadomych komputerów i robotów.

Elektromagnetyczna energia mózgu umożliwia materii wytworzenie świadomości - twierdzą naukowcy z University of Surrey. Dzięki elektromagnetycznemu polu mózgu mielibyśmy zatem zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy i co robimy - ze smaku pomarańczy, emocji wywołanych przez drugą osobę czy z tego, że jest piątek.

„To, jak materia staje się świadoma i zdolna do myślenia to tajemnica, którą rozważali filozofowie, teolodzy, mistycy i zwykli ludzie przez tysiąclecia. Wierzę, że zagadka ta została teraz rozwiązana, a świadomość to doświadczenie nerwów zatopionych w generowanym przez mózg elektromagnetycznym polu, które napędza to, co nazywamy wolna wolą i świadomymi działaniami” - mówi autor teorii prof. Johnjoe McFadden. To naukowiec znany już z równie nietypowej teorii odnośnie ewolucji. Jest on jednym z proponentów tzw. kwantowej ewolucji, o czym napisał książkę pt. „Ewolucja kwantowa”.

Przypomnijmy, że jak się uważa, ewolucję napędzają zupełnie przypadkowe mutacje, z których na drodze naturalnej selekcji promowane są te, które ułatwiają organizmowi przeżycie i rozmnożenie. Niektórzy, w tym McFadden sugerują, jednak, że może nie jest tak do końca. W uproszczeniu można powiedzieć, że według nich, mutacjami do pewnego stopnia sterują zjawiska kwantowe w samym DNA. 

Trzeba przyznać, że trochę kojarzy się to z kreacjonizmem, nie mówimy tu o koncepcji Boga, który niewytłumaczalnie dla nauki stworzył świat i przyrodę. Sterowane kwantowo mutacje miałyby zachodzić po części pod wpływem stanu samej komórki. 

Trzeba też powiedzieć, że światem mikro i chemicznymi cząsteczkami rządzą zjawiska kwantowe, a DNA do cząsteczek chemicznych należy. Czy więc taka teoria ma wiele wspólnego z rzeczywistością - to dobre pytanie, także odnośnie nowego pomysłu na temat natury świadomości.

jueves, 3 de diciembre de 2020

Prawda o globalistach

David Rockefeller - myślę, że tego nazwiska nie trzeba przedstawiać. Jest to członek jednej z najbogatszej rodzinny na świecie, która dosłownie rządzi całym światem.

Ciekawostką jest to, że David umarł w wieku 101 lat i w tym czasie przeszedł on, aż 7 transplantacji serca, ( nikt inny na świecie nie miał tyłu przeszczepów tego organu) i dwa przeszczepy nerek. Ostatni raz nowe serce otrzymał w wieku 100lat. 

Warto tutaj dodać, że w samym USA na nowe serce czeka ponad 100 tys. chorych osób, z których każdego dnia umiera ponad 20. Rockefeller zaś nie miał problemu, by "wymieniać" ten narząd na nowszy nawet z roku na rok. 

Wydawał on miliardy dolarów na ratowanie swojego kulejącego zdrowia. Myślał, że poprzez transplantacje, podawanie świeżej krwi i pewnie wielu innych, trzymanych w tajemnicy zabiegów, przechytrzy śmierć.

Tajemnicą pozostaje skąd "od ręki" załatwiano mu kolejne potrzebne organy? Zapytany jaki jest sekret długowieczności stwierdzał, że "należy się cieszyć życiem, rodziną".

Ojciec Dawida Rockefellera uważany był za najbogatszego człowieka w historii świata. Zgromadził on majątek o wartości 660 miliardów dolarów. Rodzina ta ma potężne wpływy na świecie. Posiadają swoje banki, polityków, państwa, dosłownie wszystko.

Mają dostęp do najnowocześniejszej technologii, zabytków z całego świata... Wszystko czego sobie zapragną jest w ich posiadaniu. Rodzina ta jest odpowiedzialna za wywoływanie większości wojen na świecie.

Co bardzo ciekawe, gdy wywołali wojnę to finansowali dwie strony konfliktu i czerpali z tego niewyobrażalną fortunę.

Nieoficjalnie mówi się, że prawie wszystkie państwa na świecie są w posiadaniu dwóch potężnych rodzin. Rockefellerów i Rothschildów. To te dwie rodziny są odpowiedzialne za śmierć i cierpienie milionów ludzi na całym świecie. Politycy z całego świata są w ich kieszeni. Stąd mówi się, że na szachownicy świata nawet najwięksi to pionki.

Madame Rothschild powiedziała kiedyś: "GDYBY MOI SYNOWIE NIE CHCIELI WOJEN NA ŚWIECIE TO BY ICH NIE BYŁO”.

Należy zadać sobie pytanie, kto tak naprawdę rządzi światem? Trzeba sprawdzić jakie są źródła finansowania wojen.

Wielu polityków miało finansowane studia przez globalistów, w Polsce również. Sam ten fakt jest bardzo podejrzany, nie uważacie?

miércoles, 2 de diciembre de 2020

Krytycznie o koronapanice

2020 rok. ''Rok absurdów, manipulacji i rozpadu wszystkiego co znaliśmy. Rok utraty zdrowia i rok utraty Duszy.  Gdzie się zatrzymamy, jeśli człowiek zaledwie nabiera rozpędu w agresji ...? 

Świat nie powinien być jednolity. Ale nie powinien także być poróżniony w takim sensie, jak się to na Naszych oczach objawia. 

Edyta Górniak w ocenie otaczającej nas sytuacji wyraziła: 

"Jestem zaskoczona medialną manipulacją moich wypowiedzi. Poruszyłam wiele wątków i zagadnień, także tych globalnie trudnych wcale nie mniej, niż sam covid. Poruszyłam je nie w telewizji ogólnopolskiej, lecz na prywatnym, zamkniętym kanale. 

Czy opinie muszą być jednolite ? Nie. Czy kiedykolwiek były ? Nie. 

martes, 1 de diciembre de 2020

Fakty o wydarzeniach 2020 roku

Postanowiłem w tym rozdziale opisać i zebrać do kupy ostatnie faty, informacje, podsumować i dać przemyślenia na temat sprawy wiadomej. Lektura długa, więc nie zdziwię się, jeśli nikomu nie będzie się chciało tego czytać. Jakby co, myśl przewodnia znajduje się w trzecim akapicie i zamieszczonej grafice.

Ostatnimi czasy zastanawiałem się nad tym, jak to możliwe, że w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy Ziemia przeistoczyła się w ogólnoświatowe więzienie, w koszmar, z którego nieprędko się wybudzimy, o ile w ogóle jeszcze kiedyś to nastąpi. Co takiego sprawiło, że mniemana pandemia słabo zbadanej choroby zakaźnej, praktycznie niewidocznej w ujęciu umieralności ogólnej, zdemolowała rzeczywistość i przemieliła wszystko na miazgę? Jakie czynniki ukonstytuowały ten proces? 

Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie.

O kondycji, funkcjonowaniu i wyglądzie współczesnego świata decyduje pięć ośrodków realnej władzy: międzynarodowy system finansowy, rządy państw, media, koncerny farmaceutyczne i koncerny technologiczne. Ośrodków wpływu i kontroli jest oczywiście znacznie więcej, jednak w tej chwili interesuje nas wyłącznie te pięć najważniejszych. Co je łączy, jak działają, na czym bazują? Generalnie nasz pech polega na tym, że wszystkim tym organom pandemia jest bardzo na rękę. Pokochały ją miłością bezwarunkową i każdego ranka dziękują Bogu (lub szatanowi) za tak cudowny prezent.

SYSTEM FINANSOWY

Skąd biorą się pieniądze? Właściwa odpowiedź brzmi - pieniądze biorą się z drukarki. Choć brzmi to nieco śmiesznie, zapewniam, że tak właśnie jest - drukuje się je jak gazety i kolorowe pisma dla kobiet. Dawniej pieniądze miały swoje odzwierciedlenie w postaci złota, srebra i platyny. 

Dziś ponad połowa z nich jest tylko świstkiem papieru bez żadnego pokrycia. Banki centralne przygotowują się właśnie do wprowadzania waluty w pełni cyfrowej, co uczyni światową ekonomię jeszcze bardziej wirtualną niż obecnie.

Wyczarowane przez bank centralny pieniądze lecą na rynek, za które później kupujesz sobie nową bluzkę, telewizor albo bułki w supermarkecie. Problem polega na tym, że każdy dolar, każde euro i każda złotówka wyjeżdżające z bankowej drukarki mają wpisany w siebie dług. Rząd otrzymuje środki na bieżące wydatki, ale musi zwrócić je z nawiązką. Właśnie dlatego niemal wszystkie państwa na świecie są zadłużone - ich wzrost gospodarczy nie nadąża ze spłatą odsetek.

Dług państwa przekłada się na jego instytucje - służbę zdrowia, wojsko, policję, straż pożarną i wiele innych. Zadłużone są całe województwa, miasta i powiaty. Zadłużone są przychodnie lekarskie, służby komunalne i urzędy. Zadłużone są kluby sportowe, kina, teatry. Na końcu tego łańcucha znajdujesz się Ty - zwykły obywatel. Ty również jesteś zadłużony, ponieważ bez zaciągnięcia pożyczki w banku nie jesteś w stanie rozkręcić interesu, kupić działki pod zabudowę czy mieszkania. Musisz wziąć kredyt, bo zarabiasz za mało. A zarabiasz mało, bo trzy czwarte twoich dochodów zabiera rząd. On z kolei musi regularnie cię okradać, by spłacać kredyt zaciągnięty w banku centralnym. I tak się to kręci - żyjemy w systemie opartym na finansowym niewolnictwie, z którego, przynajmniej na razie, nie ma wyjścia.

- Ale jak to? Czy Polska nie jest tu wyjątkiem? Przecież NBP jest naszym bankiem narodowym i należy do Skarbu Państwa, czyli do obywateli - Niestety nie jest to prawda, choć mit ten pokutuje w polskim narodzie od pokoleń. Narodowy Bank Polski jest podmiotem prywatnym dokładnie tak samo jak każdy bank centralny. Haczyk tkwi w niezwykle mętnych zapisach statutowych pozwalających mu przyodziewać się w państwowe piórka. W każdym razie udziały NBP należą w zdecydowanej większości do prywaciarzy, a Państwo Polskie jest tylko jednym ze współudziałowców (w okolicach 30% własności). Odsetki (koszt obsługi długu), które zarabia NBP nie trafiają z powrotem do Skarbu Państwa. Oczywiście w szkołach tego nie uczą, bo gdyby tak było, kryminaliści na Wiejskiej już dawno siedzieliby w więzieniu.

Kto zatem tworzy ten chory system, kto tu pociąga za sznurki? Otóż znajdziesz w tym kasynie wielu rozgrywających, ale liczą się wyłącznie takie podmioty jak Bank Światowy, banki centralne, Fed (System Rezerwy Federalnej), IMF (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) oraz szwajcarski BIS (Bank Rozrachunków Międzynarodowych), czyli bank banków.

Całkowicie zależny od finansjery z Wall Street Bank Światowy to taka filantropijna fasada mafijnej posiadłości, marketing w najczystszym wydaniu. Banki centralne i Fed to drukarnie, z tym że zadaniem Fed-u jest dodatkowo patrzeć pozostałym drukarniom na ręce. Międzynarodowy Fundusz Walutowy to Consigliere ojca chrzestnego, posłaniec przychodzący z propozycją nie do odrzucenia. Bank Rozrachunków Międzynarodowych natomiast to głowa węża, centrum zarządzania. To ojciec chrzestny, księgowa i gość od brudnej roboty w jednym. Jego zadaniem jest planowanie "strategii rozwojowych", wyprowadzanie pieniędzy do rajów podatkowych, przykrywanie machlojek i wyduszanie haraczy od spóźnialskich. W telegraficznym skrócie tak to mniej więcej wygląda.

Banki centralne i współpracujące z nimi podmioty pokochały pandemię, bo uwielbiają każdą sytuację doprowadzającą pożyczkobiorców do uzależnienia. Kryzys gospodarczy zawsze powoduje inflację, bezrobocie i dziurę budżetową. Na wzroście inflacji korzystają właśnie banki centralne, gdyż wraz ze spadkiem siły nabywczej pieniądza coraz mniej rzeczy można za nie kupić. Kolejne potrzeby obywateli nie są już zaspokajane, co zmusza ich do zaciągania nowych kredytów. Zadłużać się musi także rząd, żeby ratować upadającą gospodarkę i spinać rosnące wydatki socjalne.

Ogólnoświatowy kryzys ekonomiczny w takiej skali jak obecnie doprowadzi do renegocjowania umów handlowych między bankrutującymi państwami a Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Można to porównać do sytuacji ćpuna, który po utracie źródła dochodu jest gotowy całkowicie się upodlić, byle tylko zaspokoić głód narkotykowy. Diler da mu towar choćby za darmo, a nawet długi umorzy, ale pod warunkiem całkowitego oddania i wiecznej posługi. I czegoś takiego z pewnością właśnie teraz jesteśmy świadkami.

RZĄDY PAŃSTW

Będące obecnie u władzy rządy nie są w tak komfortowej sytuacji jak banki centralne, ale zdążyły już umościć sobie posłanko w tym gnijącym pudle. W czasie każdej wojny, kryzysu czy kataklizmu następuje bowiem tzw. parcie pod ratusz, czyli zjawisko społeczne objawiające się znacznie większym niż normalnie zaufaniem dla władzy. Zdezorientowani i sparaliżowani strachem obywatele przymykają oko na dotychczasowe grzeszki rządzących w zamian za odzyskanie choćby odrobiny spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Polacy nie są tu wyjątkiem.

Powiedzmy sobie szczerze, PiS-owi ten wirus spadł jak manna z nieba. Po serii wpadek w postaci nagród dla ministrów, afery Banasia, miliardów dla TVP czy nagrań Morawieckiego u "Sowy" poparcie dla rządu topniało jak lód na pustyni - w niektórych sondażach PiS zrównywał się z PO. Od czasu kryzysu wszystko wróciło do "normy" i liczy się już tylko koronawirus.

Na chorą sytuację ciężko pracują także systemowe "rozwiązania" opieki zdrowotnej. Jakie pieniądze tkwią w biznesie covidowym, chyba nikomu dziś już tłumaczyć nie trzeba. Szpitale będą starały się utrzymać koronawirusowe mechanizmy tak długo, jak tylko to możliwe. Sto procent podwyżki dla wszystkich pracowników "na froncie walki z wirusem" to jawna kpina i splunięcie w twarz wszystkim pozostałym ludziom budżetówki. Właśnie tak cementuje się patologie, a opozycja, niby taka antyrządowa, tylko temu przyklaskuje.

Nikt tak bardzo nie potrzebuje covidu jak PiS, który będzie jechał na tym wózku do samych wyborów. Rządzący krajem psychopaci wycisną z pandemii ostatnie soki. Nie mają zresztą innego wyboru. Po pierwsze dlatego, że wykonują polecenia z góry (co widać już nadto wyraźnie), a po drugie dlatego, że pandemia jest ostatnią rzeczą, jaka im została. Kraj się rozpada, więc wszystko teraz jest uzasadnione. Będą pompować ten balon do granic absurdu i śmieszności, będą stawiać kolejne "szpitale polowe" i "punkty ratunkowe", będą kupować szczepionki, nowelizować prawo i nakręcać atmosferę strachu, bo tylko to im pozostało. Nie wolno im się już teraz zatrzymać, nie wolno im się z tego wycofać. To jest bilet w jedną stronę - PiS jest na pandemię koronawirusa po prostu skazany.

W podobnej sytuacji znajdują się rządy wszystkich państw, które dały się wciągnąć w pandemiczne bagno. Politycy dali się omamić, wpadli w pułapkę bez wyjścia. Nastąpił efekt domina - kolejne kraje kopiowały od siebie rozwiązania, kierując się fałszywymi danymi WHO i odrażającą manipulacją medialną. 

Było jednak widać bardzo wyraźnie, że one wszystkie wykonują czyjeś polecenia i że leci to z samej góry. Jest czymś absolutnie nienormalnym, by w tak krótkim czasie podejmować tak drastyczne decyzje niemal bez jakiejkolwiek analizy. Tak jakby politycy każdego państwa zostali przekupieni, dali się skorumpować dla korzyści. 

Teraz nie mogą już zawrócić z obranej ścieżki, gdyż oznaczałoby to przyznanie się do błędu. Pandemia jest ich zgubą i kołem ratunkowym jednocześnie.

MIANSTREAMOWE MEDIA

Jako osoba, która miała nieprzyjemność współpracować z kilkoma niemałymi redakcjami, mogę powiedzieć jedno - oni teraz mają żniwa. Wszyscy dobrze wiemy, że współczesne stacje telewizyjne i portale "informacyjne" żywią się przede wszystkim strachem i skandalami. Jeśli napiszesz dwa newsy - jeden z rzetelną informacją medyczną, a drugi na temat smogu, zagrożenia biologicznego albo zamachu na Bliskim Wschodzie, możesz być pewien, że ten drugi sprzeda się kilka-kilkanaście razy lepiej.

Dla mediów głównego nurtu nie ma nic lepszego niż wypadek, wojna, pożar, trzęsienie ziemi, epidemia i terroryzm. Lepiej od strachu sprzedają się wyłącznie skandale obyczajowe (najlepiej z podtekstem seksualnym). Ludzie to kochają, takie rzeczy się klikają jak szalone. Natomiast samo już tworzenie treści sprowadza się zazwyczaj do zabawy w kopiuj-wklej z amerykańskich portali lub materiałów agencji prasowej, z którą dany wydawca ma podpisany kontrakt. A jako że agencje należą do koncernów medialnych i grup kapitałowych, nie może być mowy o niezależności i obiektywizmie. 

Jeśli, na przykład, trafisz do redakcji, która zrzyna od Reutersa, AP czy Bloomberga, zapomnij o jakiejkolwiek negatywnej informacji na temat ONZ, WHO, Amnesty International, Greenpeace'u, Fundacji Rockefellera, Black Lives Matter, Antify czy Grety Thunberg. Towarzystwo wzajemnej adoracji nie robi sobie krzywdy.

W czasach liceum moim idolem był świętej pamięci Waldemar Milewicz - jeden z najznamienitszych reporterów w historii polskiego dziennikarstwa. Wówczas zawód dziennikarza jawił się jak misja, powołanie. Milewicz potwierdził to swoim losem, oddając życie na reporterskiej służbie. Dziś pewnie przewraca się w grobie, patrząc na całkowity upadek mediów, na ich skarłowacenie. Działalność medialna zrezygnowała z funkcji informacyjnej na rzecz instalowania określonej agendy według narzuconych odgórnie wytycznych. Tam, gdzie ludzie kierują się wyłącznie aspektami finansowymi i polityką, nie ma miejsca na rzetelną informację i bezkompromisowe dążenie do prawdy.

W medialną działalność propagandową zaprzęgnięto również celebrytów, którzy utworzyli taki pododdział najemnych pikinierów. Z żarem w oczach i wypiekami na twarzy wciągają społeczeństwo w odmęty pandemicznej psychozy. Co rusz jakiś happening, wywiad, spektakl czy piosenka. Szacunek dla Edyty Górniak, że postawiła się tej kłamliwej hołocie.

Dla mediów głównego ścieku i korona-celebrytów pandemia stała się po prostu maszynką do zarabiania. I tak samo jak rządzący, wycisną ją jak cytrynę. Nie ma znaczenia, że to, co robią, jest niemoralne. Nikt o zdrowych zmysłach nie przepuści takiej okazji do trzepania szmalu. W dalszym ciągu będziemy więc świadkami porażających statystyk, rozmów z "ekspertami", rewelacji szczepionkowych, umierających manekinów, "powikłań covidowych" i odrażających zdjęć pod tezę.

Popularne posty