Zdecydowana większość światowych autorytetów w dziedzinie oświecenia sama nie jest oświecona. Mogli dokądś dotrzeć, ale nie są przebudzeni. Łatwym sposobem na odróżnienie gąsienic od motyli jest pamiętanie o tym, że oświeceni nie przywiązują wagi do niczego, a oświecenie nie wymaga wiedzy. Nie chodzi o miłość, współczucie czy świadomość. Nie chodzi o to, aby stać się lepszą lub szczęśliwszą osobą. Nie chodzi o rozwój osobisty czy duchowy. Chodzi o prawdę. Ceną prawdy jest wszystko, ale nikt nie wie, czym wszystko jest, dopóki nie zapłaci...
"Błędne wyobrażenie na temat oświecenia wynika z faktu, lub przynajmniej jest przez ów fakt potęgowane, że większość znanych światowych ekspertów w dziedzinie oświecenia, nie jest oświecona. Niektórzy są wielkimi mistykami, inni wielkimi uczonymi, część jest jednym i drugim, a większość nie jest ani jednym, ani drugim, ale tylko nieliczni doznali przebudzenia.
To błędne przekonanie stanowi główny temat tej książki, ponieważ jest kluczową przeszkodą w dążeniu do oświecenia. Nikt tam nie dociera, ponieważ nikt nie wie, gdzie to jest, a ci, którym powierza się wskazywanie drogi, z różnych powodów wskazują niewłaściwy kierunek.
Sednem tego nieporozumienia jest przekonanie, że nieprzemijający stan niedualnej świadomości – oświecenie – i przemijające doświadczenie kosmicznej świadomości – mistyczne zjednoczenie – są równoznaczne, podczas gdy w rzeczywistości są zupełnie ze sobą niezwiązane.
Jedno jest możliwe bez drugiego, ponadto na jeden przypadek oświecenia przypadają niezliczone miliony przypadków mistycyzmu i kosmicznej świadomości o różnym stopniu intensywności. Rzecz jasna, prawdziwe przypadki oświecenia raczej nie zwracają na siebie uwagi, więc na pewno jest ich więcej, niż się wydaje. Jednak oczywiste jest, że oświecenie i mistycyzm mają ze sobą niewiele wspólnego...
Wierność dowolnym duchowym naukom lub nauczycielom – jakimkolwiek zewnętrznym autorytetom – to najbardziej podstępna bestia w dżungli.
Pierwszą rzeczą, jaką chcemy zrobić na początku naszej podróży, jest znalezienie towarzystwa i wiarygodności, które towarzyszą grupie o ustalonej reputacji, a tym samym ostatecznie kończymy podróż, zanim się jeszcze zacznie.
Prawie we wszystkich przypadkach, gdzie kupuje się i sprzedaje oświecenie, nie jest to w żadnym przypadku dążenie do prawdy, ale stan świadomości tak szalenie wspaniały, że trzeba być idiotą, żeby tego nie chcieć. Prawdę mówiąc, tak zdradziecko wspaniały, że jego blask sprawia, iż niezliczone miliony poszukujących stają się ślepe na fakt, że ów stan nie istnieje.
Moje własne przebudzenie trwało niecałe dwa lata. W dodatku bez wsparcia jakiegokolwiek żyjącego nauczyciela. Nigdy nie słyszałem, żeby ten proces trwał dłużej. Naprawdę nie rozumiem, w jaki sposób miałby trwać dłużej.
Kiedy to mówię, nie chodzi mi o to, że zajmuje to tylko dwa lata od chwili, w której pojawia się pragnienie kontaktu z duchowością. Mam na myśli dwa lata od momentu, kiedy zaczyna się proces przebudzenia, początkowe objawienie, pierwszy krok. Napiszmy to wielką literą: Pierwszy Krok.
Wiem, że wielu ludzi spędza wiele lat na medytacji i praktyce duchowej bez osiągnięcia pełnego przebudzenia. Wiem też, że uważają, iż to dlatego, że nie przekroczyli jeszcze linii mety, ale prawdziwym powodem jest to, że nie przekroczyli wciąż linii startu - nie zrobili Pierwszego Kroku.
Prawdy nie trzeba poszukiwać, ponieważ nigdy nie została utracona. Nie czeka na odkrycie na końcu jakiejś ścieżki. Nie pojawia się w wyniku praktyki, rozwoju ani nauki. Prawda jest wszędzie przez cały czas – zawsze obecna, zawsze bliska. Prawda nie jest skomplikowana, to najprostsza rzecz, której nie można bardziej uprościć. Umiejętność niedostrzegania prawdy jest najbardziej niesamowitą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Prawdę mówiąc, nigdy bym nie uwierzył, że to w ogóle możliwe, gdybym sam tego nie robił przez trzydzieści lat.
Moje życie przed oświeceniem przypominało stan uśpienia, z którego zdołałem się wybudzić, a na wszystkich, którzy znajdują się w takim samym stanie, patrzę jak na mówiących i spacerujących przez sen lunatyków. Nie jestem w tym odosobniony – każdy, kto doświadczył przebudzenia, powiedziałby to samo. Moja rola polega na rzucaniu światła na uśpione umysły, a – jeśli tego poszukują, jeśli chcą się przebudzić i są gotowi wyswobodzić się z silnych objęć snu – być może będę mógł im pomóc.
Przebudzenie to nie przedmiot teoretyczny, który można opanować poprzez naukę i zrozumienie, to podróż, w którą się wyrusza, bitwa, którą się toczy. Nauczyciele chcą być sławni i uchodzić za mądrych, więc odpowiadają na wszelkie zadawane im pytania, tak jakby nauczali kolejne pokolenie nauczycieli, zamiast pomagać ludziom w przebudzeniu.
W świetle powyższego muszę również zauważyć, że ta podróż, ta bitwa, jeszcze się w przypadku wielu osób nie rozpoczęła. Ich wieloletnia medytacja i duchowa edukacja nie zmieniają faktu, że wciąż jeszcze nie postawili Pierwszego Kroku na swojej drodze. Pierwszy Krok jest najważniejszy. Właśnie tego uczę. Zrób Pierwszy Krok, a reszta z pewnością przyjdzie sama. Możesz snuć się po scenie i odgrywać duchową rolę i możesz medytować, odżegnywać się i być bezinteresownym, zdobywać zasługi i spalać karmę, rok po roku i wcielenie za wcieleniem, i nadal nie wykonać Pierwszego Kroku.
Tak naprawdę stanowi to podsumowanie stanu przebudzenia na Zachodzie, gdzie duchowość została świeżo przeszczepiona do kultury wraz z wieloma odurzającymi kwiatami, ale bez ugruntowanego systemu korzeniowego..." / Jed McKenna
No hay comentarios:
Publicar un comentario