Raczej nie mamy problemu zidentyfikowaniem się z którąś z płci. Tu sprawa jest teoretycznie prosta. Jedną z dwóch mamy po prostu zapisaną w dowodzie.
Ale w praktyce klinicznej nie jest jednak to już takie oczywiste. Tych tożsamości płciowych jest więcej. To intensywnie doświadczane poczucie własnej płciowości zgodne lub nie z metryką. Obecnie jest ich siedem: męska, żeńska, nieokreślona, transwestyczna – kiedy człowiek przez kilkadziesiąt sekund, na przykład podczas przeżywania orgazmu, doznaje wrażenia, że należy do innej płci niż jego metrykalna; transgenderyczna – ktoś taki może się określać się jako osoba rodzaju zarazem męskiego, jak i żeńskiego; transseksualna (pragnąca bycia akceptowanym jako osoba płci odmiennej fizycznie), a w końcu androgyniczna, czyli i męska, i kobieca jednocześnie.
Drugi ważny element to tożsamość seksualna. Co to jest?
Tożsamość płciowa, czyli płeć, to nie to samo co tożsamość seksualna, czyli orientacja. To dwie różne składowe ludzkiej osobowości, które nie powinny podlegać ocenie, czy są dobre, czy złe albo moralne lub niemoralne. Powinniśmy je przyjąć po prostu do wiadomości. Także dlatego, że w przeszłości próbowano wmówić ludzkości, że liczą się tylko nadludzie. Blondwłosi, heteroseksualni, czyści rasowo.
Skoro mamy siedem tożsamości płciowych, to ile jest orientacji?
Jest ich pięć: heteroseksualna, homoseksualna, biseksualna. Choć tu akurat zawsze istnieje preferencja w kierunku jednej płci i z upływem lat zmienia się w orientację homoseksualną. Tak dzieje się na przykład z mężczyznami, którzy żenią się, mają dzieci, a potem wiążą się z mężczyzną, zazwyczaj młodszym, i to jest szok dla bliskich. Wszyscy się oburzają, że tyle lat nie wiedzieli, że to gej, ale przecież funkcjonował jako heteroseksualista: ciało kobiety było dla niego atrakcyjne, wywoływało pożądanie i podniecenie. Spłodził potomstwo, a pożycie seksualne sprawiało mu satysfakcję. Taka osoba mówi sobie jednak w końcu: dlaczego nie mogę być sobą? I wybiera nowe życie z nowym partnerem.
To trzy orientacje. A czwarta i piąta?
To autoerotyzm. To czwarta orientacja człowieka. Dla takiej osoby najlepszym partnerem erotycznym jest ona sama. Podziwia swoje ciało, jest ono dla niej podniecające i najpiękniejsze. Wszystkie potrzeby realizuje zupełnie sama. I tak jest jej najlepiej. Nigdzie nie dzwoni, nie odczuwa udręk uczucia do partnera, nie umawia się, nie traci czasu, nie wydaje pieniędzy.
Bardzo oszczędnie, jednym słowem. Taka osoba jest szczęśliwa.
Podobnie jak przedstawiciele piątej orientacji – aseksualnej. To są ludzie, dla których seks nie ma żadnej wartości. Mam takich pacjentów. Patrzą na rówieśników i nie mogą zrozumieć, jak można chodzić po dyskotekach, pić drinki, podrywać kobiety lub mężczyzn, a potem wydzwaniać i umawiać się, skoro w tym samym czasie można pojechać do biblioteki i napisać referat. Albo zanurzyć się w fikcyjnym świecie filmu czy książki. Albo wyspać się, poćwiczyć, pospacerować. Nie są w stanie pojąć, o co chodzi w tym całym seksie. To dla nich kompletna abstrakcja.
Siedem tożsamości płciowych i pięć orientacji daje w sumie, przynajmniej teoretycznie, 35 możliwości kombinacji, a nie tylko dwie, a w porywach trzy.
To cała paleta barw, powiedziałbym, że wręcz Niagara erotyki. Moja refleksja na ten temat jest taka: natura, ewolucja czy Stwórca w swoim zamyśle kreacyjnym dopuścili istnienie tej różnorodności. Tylko my, ludzie, w myśleniu o tym mamy problemy. Jeśli mężczyzna albo kobieta nie mieści się w schemacie, to biada im. Niedawno szef firmy Apple przyznał, że jest gejem, a nasi politycy zaczęli grzmieć, że w takim razie nie będą używać produktów tej firmy. To jest moim zdaniem nawoływanie do nienawiści ze względu na orientację płciową.
Część polityków i duchownych uważa, że homoseksualizm to choroba, którą trzeba i można wyleczyć.
Tylko że homoseksualizm to nie schorzenie. To jedna z postaci tożsamości seksualnych człowieka, obok hetero. Nie ma powodu, żeby upokarzać, dyskryminować gejów. Oni istnieli zawsze, tylko nie zawsze istniejące konwencje i normy pozwalały ujawnić im swe pragnienia bez obaw, że zostaną one wyśmiane, napiętnowane albo ukarane. To predyspozycja – wrodzona, trwała i nieodwracalna, powstająca w okresie życia płodowego, której nie można zmienić terapią. Wszelkie teorie na temat tego, że decydują czynniki zewnętrzne: bo matka była dominująca, bo ojciec się nie interesował, bo dziecko miało kontakt z pornografią, nie są moim zdaniem uprawnione. Wiele tysięcy lat temu homoseksualizm też istniał.
To skąd się wziął?
Badano mózgi osób homoseksualnych i mają one bardziej kobiecą budowę. Jak to się objawia w praktyce? Geje są bardziej receptywni, czyli inaczej, pełniej odbierają świat. Widzą więcej barw, mają lepszy słuch i większe wyczucie dobrego smaku i estetyki. Byli malarzami, poetami, reżyserami, kompozytorami. Tworzą cywilizację, tę inną, pozawojenną. Socjobiolodzy tłumaczą to tak, że ludzie w wyniku ewolucji nie mogli mnożyć się bez opamiętania, boby nie przetrwali.
Ze względów czysto praktycznych część mężczyzn musiała obywać się bez kobiet i nie płodzić dzieci, a zaspokajać potrzeby seksualne w inny sposób oraz zajmować się zaopatrzeniem, zabezpieczeniem i pomocą. O tym świadczy też skład męskiego nasienia. Nie każdy plemnik jest tym wybranym, który może zapłodnić komórkę jajową. Część z nich ma tylko zapewnić wybrańcom bezpieczne dotarcie do celu. I różnią się od siebie budową. Mężczyźni, którzy najbardziej potępiają gejów, powinni być zachwyceni ich istnieniem, bo mają mniej konkurentów do kobiet. Geje są najlepszymi przyjaciółmi niewiast. Doradzą najlepszą fryzurę, ciuchy, są pełni życzliwości.
Homofobia jest z tych względów zupełnie irracjonalna. Wielcy tego świata przyznają się do bycia gejami. Trochę gorzej jednak jest, gdy coming out robi zwykły człowiek. Zwłaszcza gdy rodzina nie jest w stanie zaakceptować tej orientacji, na przykład ze względów religijnych. Co wtedy zrobić?
Najlepiej wspierać geja, który właśnie się ujawnił, być tolerancyjnym. Leczenie? Nic nie zmieni. Jeśli zaś rodzina ma problemy z przełknięciem takiej nowiny, polecałbym wizytę u specjalisty. Homoseksualizm nie jest dziedziczny, lecz wrodzony, a to znaczy – trwały i nieodwracalny.
A jeśli ktoś nie radzi sobie z zaakceptowaniem swojej orientacji?
Też powinien udać się do psychologa. To zupełnie normalne, że w trudnych sytuacjach życiowych, z którymi sobie nie dajemy rady, takich jak utrata pracy, rozwód, wypadek, korzystamy z pomocy specjalisty. Ale oczywiście to rodzina powinna wspierać w pierwszej kolejności. Dla rodziców to dziecko powinno być najważniejsze, a nie to, co inni powiedzą na jego temat i czy to, co robi, jest grzechem czy nie. Grzechem będzie, jeśli odrzucimy własne dziecko, które w niczym nie zawiniło. Takie już się urodziło. To nie jest łatwe, ale trzeba się z tym pogodzić. Im wcześniej to zrobimy, tym lepiej dla naszego bliskiego.
W 1869 r. węgierski pisarz Karl-Maria Benkert wymyślił termin „homoseksualizm”, by zastąpić pejoratywne określenia pederastia i sodomia. 2-7 proc. ludzi wykazuje stałe zachowania homoseksualne (w zależności od badań). 2,8 proc. mężczyzn i 1,4 proc kobiet deklaruje orientację homoseksualną (w skali globu). W Polsce nie przeprowadzono tego typu badań.
Specjaliści uważają, że orientacja seksualna nie może być przedmiotem świadomego wyboru i nie podlega zmianie, a homoseksualizm nie jest chorobą, zaburzeniem psychicznym czy problemem emocjonalnym. Tzw. terapia reparatywna (konwersyjna) to technika mająca na celu zmianę orientacji na heteroseksualną. W Polsce można się jej poddać, jest długa i kosztowna. W dodatku część pacjentów trafi a potem do seksuologów. Polscy specjaliści (m.in. prof. Zbigniew Lew-Starowicz, prof. Zbigniew Izdebski oraz dr Andrzej Depko) wielokrotnie wyrażali się bardzo krytycznie wobec działalności takich ośrodków w naszym kraju. Homoseksualizm na świecie istniał zawsze.
Miłość kobiety do kobiety określano jako lesbijską, nazywano safizmem, u Platona zwie się tribadią. W języku polskim istniały zaś słowa na homoseksualizm: mężołóstwo jako określenie ogólne i paziolubstwo, które zostało zarezerwowany dla osób szlachetnie urodzonych.Przypuszcza się, że we wczesnym średniowieczu w Europie zachowania homoseksualne były tolerowane.
Natomiast od XIII wieku, gdy homoseksualizm uznano za herezję, osoby homoseksualne nakryte na gorącym uczynku trafiały na stos. Jedynym państwem europejskim, w którym nie karano w ten sposób homoseksualizmu, była Rzeczpospolita Polska. Większość religii uważa czynny homoseksualizm (sodomię) za grzech.
W PRL środowisko homoseksualistów było inwigilowane i szantażowane przez służby bezpieczeństwa. Bardzo często w zamian za nieujawnienie swych skłonności znajomym, a zwłaszcza rodzinie, zgadzali się zostawać TW. W 1985 roku milicja przeprowadziła akcję „Hiacynt”. Geje byli zmuszeni do wypełnienia „Karty homoseksualisty”, a także deklaracji. Na tzw. różowej liście zostało zarejestrowanych ponad 11 tysięcy gejów.
No hay comentarios:
Publicar un comentario