Szukaj tematu w zasobach archiwum

domingo, 15 de marzo de 2015

Zawody zaufania publicznego w Polsce, fakty

Z każdą cyniczną zagrywką komornika, błędem notariusza, niesprawiedliwym działaniem prokuratora,  albo niesprawiedliwym wyrokiem sądu spada już i tak niskie zaufanie Polaków do wymiaru sprawiedliwości! Polacy nie ufają również policji, lekarzom, urzędnikom, czy politykom. Oszukują nas operatorzy telefonów komórkowych, sprzedawcy itp... . Prawda o zawodach zaufania publicznego

Czasem zastanawiam się, czy jako obywatel tego  pieprzonego kraju, patologicznego  w relacji z funkcjonariuszami publicznymi, np. policjantami, komornikami, prokuraturą powinienem zakładać, że działają zgodnie z prawem i pełną rzetelnością, są uczciwi, czy też lepiej nie ufać i na wstępie uzbroić się w paragrafy, bo łatwo o nadużycia. Ja już nie ufam ludziom o zawodach zaufania publicznego, przykład czytelnika pokazuje fakty, a w życiu jest ich więcej w tym kraju!

Czytelnik: - Jeżeli zgłaszam prokuraturze warszawskiej, która to odsyła do prokuratury lubelskiej sprawę, moje pisemne zgłoszenie o podejrzeniu dokonywania przestępstw przez firmę FinanceOne Sp. z o.o., a ta  prokuratura z Lublina wzywa mnie na osobiste wyjaśnienie na godzinę 9:30. Człowiek zjawia się nawet przed czasem, a prokuratura każe mi czekać półtorej godziny. Po czym wzywa mnie do biura, aroganckim tonem przeprowadzają rozmowę. Składam wyjaśnienia dotyczące sprawy, a podczas tej rozmowy prokurator po chamsku przerywa mój ciąg myślowy, wypowiedzi, zmienia pytania, neguje, zaprzecza, kwestionuje, wychodzi sobie z pokoju (pewnie oglądać przez lustro weneckie). Sekretarka, protokolantka prowadzi dalej wywiad, zadaje tysiące bezsensownych pytań, po czym przychodzi prokurator, arogancko rozmawiając o mojej sprawie,  mówi o konsekwencjach prawnych, straszy mnie wręcz, tak jakby chciał uciąć sprawę, słyszę nawet że prokurator to nie inspekcja handlowa, że nie jestem pokrzywdzony, i nie powinienem tej sprawy zgłaszać. 3 i pół godziny mnie męczyli, jak przestępcę. 3 i pół godziny straciłem czasu na to spotkanie, które zakończyło się porażką dla mnie, a zwycięstwem pana prokuratora, który wmówił mi, że nie podałem faktów, że moje informacje są domysłami, a nie faktami, że nie mam dowodów, a za składanie nieprawdziwych informacji jest to i to. Człowiek się poddał, zgnieciony został przez władzę jakim jest ten urząd, człowiek został przez nich podeptany. Bo kryminaliści swobodnie sobie działają w Lublinie. Mafia wyłudza majątki, na wysoko oprocentowane pożyczki, a osobę, która zgłosiła sprawę wyłudzeń, traktuje się jak kryminalistę. Tak, prokurator i jego sekretarka potraktowali mnie gorzej niż przestępcę, a przestępcy swobodnie działają w Lublinie na całą Polskę - napisał do naszej redakcji czytelnik.

Podobne sprawy miały już miejsce, poinformował nas Czytelnik. - Ta sprawa już miała miejsce, i podobne mafie działają w całym kraju. Przykład. Oskarżeni o wyłudzanie nieruchomości w zamian za pożyczki. Osiem osób z Podkarpacia zostało oskarżonych o wyłudzanie od różnych osób nieruchomości w zamian za udzielanie im pożyczek gotówkowych. Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Okręgowego w Toruniu. Jak poinformował we wtorek PAP zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie, oskarżeni trafiali ze swoją ofertą udzielenia pożyczki do osób znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, uniemożliwiającej im zaciągnięcie pożyczek bankowych ze względu na brak zdolności kredytowej.

Często też osoby te posiadały liczne i wysokie, sięgające nawet 100 tys. zł, zobowiązania. Figurowały także w Biurze Informacji Kredytowej, wobec czego żaden bank nie zgadzał się na udzielenie im kredytu. „Osoby takie szukały możliwości uzyskania środków przede wszystkim na codzienną egzystencję i na pokrycie ciążących na nich zobowiązań. Nie miały jednak możliwości uregulować w ogóle lub krótkim terminie tych nowych zobowiązań”. Często bowiem pożyczkobiorcami były osoby starsze, chore i niezamożne.

Potrzebujący trafiali do któregoś z oskarżonych, nazywanego „dobrym wujkiem”, który udzielał im pożyczki. Zabezpieczeniem jej zwrotu było przeniesienie własności nieruchomości - lokalu lub gruntu. Prokurator dodał, że w dwóch przypadkach pokrzywdzone osoby nie wiedziały, że dochodzi do przeniesienia własności nieruchomości. Ponadto, pożyczki te miały formalnie nieustaloną stopę procentową, ale faktycznie pokrzywdzeni każdorazowo mieli zwracać 100 proc. odsetek, czyli jeżeli pożyczka wynosiła 15 tys. zł, to do zwrotu pokrzywdzony miał 30 tys. zł, a zabezpieczeniem takiej pożyczki było przeniesienie własności mieszkania wartego 150 tys. zł.

Pokrzywdzeni byli także łudzeni przez oskarżonych możliwością powrotnego przeniesienia własności, gdy zwrócą dług. Mogli nadal mieszkać w swoich mieszkaniach, ale musieli płacić co miesiąc czynsz za wynajem około tysiąca zł. Terminy zwrotu tych pożyczek były bardzo krótkie - od 3 miesięcy do roku. „Z góry wiadomo było, że pokrzywdzeni nie będą mogli spłacić tego zobowiązania” – powiedział prokurator.

Gdy mijał termin spłaty długu, nieruchomość była sprzedawana, często za cenę dwukrotnie większą niż wcześniej wyceniona w umowie pożyczkowej. Tutaj dochodziło do kolejnych przestępstw, bowiem niektórzy nabywcy tych nieruchomości musieli wziąć kredyt bankowy, ale nie byli nigdzie zatrudnieni, więc nie mieli zdolności kredytowych. Przedstawiali zatem w bankach podrobione zaświadczenia o zarobkach i zatrudnieniu. W konsekwencji wyłudzali kredyty bankowe. Osobom wyłudzającym nieruchomości, oskarżonym groziło kary do 10 lat pozbawienia wolności. Źródło: http://nieruchomosci.pb.pl/2567236,8844,oskarzeni-o-wyludzanie-nieruchomosci-w-zamian-za-pozyczki

Czyżby Lublin był tak małym miastem, gdzie wszyscy na górze się znają, a na kancelarie notarialne łamiące prawo przymyka się oko, jest się biernym, bo to ..... cenzura.   Obywatel ma prawo wymagać od instytucji państwowych, że będą przestrzegały prawa, że będą reagować na każde zgłoszenie o ludzkiej krzywdzie,  i nie będą czyhać, aż on popełni błąd, ani celowo w ten błąd nie będą próbowały wprowadzić.  To przecież nierówna relacja - każdy profesjonalny uczestnik wymiaru sprawiedliwości jest merytorycznie znacznie lepiej przygotowany niż zwykły obywatel i dysponuje niedostępnymi ,,zwykłemu człowiekowi" narzędziami. Dlatego wykorzystywanie tej przewagi jest niedopuszczalne. 

Jednak w dzisiejszej Polsce niektóre urzędy, czy funkcjonariusze jak policja są nadaktywni ale wobec osób słabszych, tzn. podejmują zaostrzone interwencje wobec takiej babci handlującej warzywami w niedozwolonym miejscu, ją karze się surowymi mandatami, a nie reaguje się, są bierni (i policjanci i prokuratorzy) na / i wobec  złodziei  prowadzących pseudo firmy pożyczkowe, firmy krzaki (w lokalach bez szyldu) wyłudzających od klientów nieruchomości. Firmy te współpracujące z kancelariami prawnymi i notarialnymi, oszukują ludzi mniej wykształconych, położonych w trudnej sytuacji materialnej, oszukują na umowach pożyczkowych! Na takie sytuacje państwo jest bierne, nie reaguje, nie chroni słabych! A niektórzy wykorzystują swoją władzę, zawód, pozycję w sposób patologiczny! Nieetyczny!

Komornicy, sędziowie, prokuratorzy, notariusze, prawnicy nawet, czy policjanci nie są rozliczani ze sprawiedliwego rozstrzygnięcia sprawy, tylko ze statystyk. Nie ufam nawet prawnikom, czy lekarzom w tym kraju, bo pieniądze każdy by chciał brać od obywatela i chętnie będą udawać, że coś taki to pan robi, a nic nie robi, nie pomaga człowiekowi. Przykład. Jeśli taki komornik nie jest wstanie wyegzekwować należności, i zabiera niewinnemu rolnikowi ciągnik, bo pomylił osoby - celowo, albo kiedy sędzia umarza sprawę, bo nie jest pewien winy - wtedy ich przełożeni nie są zadowoleni. Nie ma premii, nie ma awansu. Bo liczy się efektywność. W takich warunkach łatwo o pomyłki, albo złą wolę, albo nieudolność, albo nadużycia. Jest wiele przyczyn nieudolności czy patologii w tym kraju!

W Polsce ludziom prawa, u osób stosujących prawo brakuje odpowiednich postaw i wartości etycznych. Brak wrażliwości obywatelskiej to cecha całego społeczeństwa w tym kraju! Ogólnie brakuje Polakom przekonania, że trzeba działać dla dobra wspólnego. W przypadku zawodów prawniczych, stróżów prawa, a nawet lekarzy ten brak razi szczególnie, bo to w końcu profesje zaufania publicznego. Od ich postawy wymaga się więc postawy proobywatelskiej, działania w interesie społecznym, wrażliwości na ludzką krzywdę. A praktyka, realia i życie w tym kraju pokazują inaczej. Może na studiach jest za mało zajęć które takie postawy kształtują? Jak np. praca w różnych fundacjach.... Ano, Polska to stan umysłu, a nie kraj! Nie ufam ludziom o zawodach zaufania publicznego!!!!!! (Autor felietonu, dla serwisu: Piotr Petrus).

No hay comentarios:

Publicar un comentario

Popularne posty