Szukaj tematu w zasobach archiwum

domingo, 5 de junio de 2016

Hipnoza jako forma narkozy

Hipnoza jako forma narkozy - "ta stara metoda przeżywa w medycynie renesans". Styl życia » Kobieta » Zdrowie » Życie i zdrowie | 30 MAJA, 13:14 | SÜDDEUTSCHE ZEITUNG . Dar wprowadzania się w stan hipnozy posiada prawie każdy, choć jednym przychodzi to łatwiej niż innym - muratart /

Większości ludzi hipnoza kojarzy się z cyrkowymi sztuczkami czy innym hokus-pokus – lecz nie anestezjolog Marie-Elisabeth Faymonville. Lekarka od 25 lat bada medyczne skutki hipnozy i nawet stosuje ją z sukcesami podczas operacji.

Marie-Elisabeth Faymonville chętnie sugeruje pacjentom lot balonem. Czasami też wysyła chorych na plażę albo na spacer pośród zieleni lub też sadza ich na chmurce, by podziwiali wschód słońca – jak ostatnio z Nicole Mathieu. – Czuje się pani bezpieczna i lekka – mówi lekarka. Miękkim monotonnym głosem opowiada o pierwszych porannych promieniach słońca na niebie, o świeżym zapachu budzącego się dnia, delikatnych barwach wschodu słońca. Pozostaje przy tym w bezpośredniej bliskości pacjentki siedzącej z zamkniętymi oczami na czarnym skórzanym fotelu, z nogami na stołku, pogrążonej w głębokiej hipnozie.

Lekarka rutynowo zmienia ton głosu, w tej chwili mówi głośno i mocno, by wprowadzić pacjentkę w trans. Marie-Elisabeth Faymonville zajmuje się hipnozą od ćwierć wieku i traktowana jest na całym świecie jako wybitna specjalistka w tym zakresie. To, co wielu kojarzy się z cyrkiem czy tanimi sztuczkami, anestezjolog wykorzystuje, by pomagać ludziom. W 1992 roku w klinice uniwersyteckiej w Lüttich jako pierwsza lekarka zastosowała hipnozę w trakcie operacji. Od tego czasu zoperowano pod tą formą narkozy ponad 9 tys. osób. – Dzięki koleżance ta stara metoda przeżywa w medycynie renesans – mówi psychoonkolog Jochen Hefner z kliniki uniwersyteckiej w Würzburgu. Przede wszystkim dlatego, że lekarka bada działanie hipnozy naukowo, obserwuje procesy zachodzące w mózgu i dokumentuje działanie hipnozy na pacjentów po operacjach oraz w zwalczaniu nudności i bólu. Niedawny artykuł przeglądowy w czasopiśmie naukowym "Deutsches Ärzteblatt" przywołuje wiele badań belgijskiej badaczki.

Dziś Faymonville prowadzi w klinice centrum zwalczania bólu. Przeciętnie pacjenci cierpią przez 10 lat, zanim trafią do niej po poradę. Przyjeżdżają z Maroka, z Niemiec, z Francji. Dziś wizytę ma mężczyzna z Paryża, który od 15 lat ogromnie cierpi z bólu. Lekarka rozmawia z nim przez dwie godziny. – Jeśli chcemy pomóc pacjentom, trzeba poświęcić im czas – tłumaczy 64-latka. W nieco staromodnym beżowym swetrze i jasnych spodniach stanowi wyrazisty kontrast w stosunku do krzykliwych scenicznych hipnotyzerów. Jej biuro znajduje się na końcu wąskiego korytarza na drugim piętrze kliniki, przed oknami wychodzącymi na dziedziniec biegną grube szare rury.

Wszystko to nie przeszkadza Nicole Mathieu. Pacjentka leży niemal nieruchomo w fotelu, jakby spała. – Od jakiegoś czasu wiemy, że podczas hipnozy mózg jest bardzo aktywny – mówi Faymonville. Dlaczego tak jest i co dokładnie dzieje się wówczas w umyśle, naukowcy starają się zrozumieć od stuleci. W XVIII wieku niemiecki lekarz Franz Anton Mesmer wiązał działanie tej metody ze swoistym rodzajem umysłowego magnetyzmu. Jego szkocki kolega James Braid wyjaśniał z kolei ten fenomen uwarunkowanym neurologicznie stanem snu i to on ukuł pojęcie hipnozy – od starogreckiego słowa hypnos oznaczającego sen.

Dziś Faymonville i inni specjaliści uznają, że hipnoza wprowadza ludzi w inny stan świadomości. – Pacjenci mogą zdystansować się od tego, co dzieje się wokół nich i skupić na przeżyciach wewnętrznych – wyjaśnia lekarka. W tym sensie hipnoza stanowi przeciwieństwo medytacji, gdzie niewskazana jest koncentracja myśli.

Jednak nawet współczesne metody badawcze pozwalają na jedynie częściowe zrozumienie procesów zachodzących w mózgu w trakcie hipnozy. Wiadomo przynajmniej, co dzieje się w umyśle pacjentów cierpiących z bólu, jeśli przed zabiegiem zasugeruje się im, że ból nie będzie im przeszkadzał. Mianowicie spada wówczas aktywność w pewnym punkcie kory limbicznej, leżącym tuż za oczami. – Ten obszar kontroluje cały system – mówi psycholog Wolfgang Miltner z kliniki uniwersyteckiej w Jenie. Podobnie jak dyrygent ustala brzmienie orkiestry, tak obszar ten zmienia zależności pomiędzy różnymi obszarami mózgu biorącymi udział w odczuwaniu bólu. Podobnie dzieje się, kiedy przykładowo pacjentowi w stanie hipnozy zasugeruje się, że ma przed oczyma zasłonę. – Wówczas ten sam ośrodek zmienia zależności różnych obszarów, lecz tym razem odpowiedzialnych za widzenie – mówi Miltner.

Hipnoza może przede wszystkim pomóc pacjentom lepiej radzić sobie z chorobą. – Wciąż mam bóle, ale zajmują one w moim życiu znacznie mniej miejsca – tłumaczy później Nicole Mathieu, pacjentka na czarnym fotelu. Cierpieć zaczęła 16 lat temu, najpierw na bóle w plecach, potem w stawach. Wypadł jej dysk, chorowała na fibromegalię. Lekarze przepisywali jej środki przeciwbólowe, podwyższali dawki, zmieniali na silniejsze środki. Wreszcie, przyjmując pochodne morfiny, miała wrażenie, że jest stale owinięta watą. Przed pięciu laty rozważała odebranie sobie życia.

Dziś ta 59-latka o rumianej twarzy jest administratorką pracującą na tym samym piętrze co Faymonville. Zajmuje się dokumentacją pacjentów, a podczas przerwy na lunch codziennie zamyka się na pół godziny w biurze. – Siadam na krześle i zaczynam wprowadzać się w stan hipnozy – opowiada.

Dokładnie to chciałaby osiągnąć Faymonville ze swoim pacjentami – by nauczyli się hipnotyzować sami. – Pokazujemy im, jak to robić – mówi lekarka. Dar wprowadzania się w trans posiada prawie każdy, choć jednym przychodzi to łatwiej niż innym. Około 10 proc. wpada w trans bardzo łatwo – to na przykład osoby, umiejące tak zanurzyć się w lekturze książki, że nie słyszą dzwoniącego telefonu. I przeciwnie, dla podobnego odsetka wprowadzenie się w trans jest niezwykle trudne. Takie osoby powinny skupić się na innych metodach terapii, podobnie jak pacjenci cierpiący na ostre psychozy albo ciężkie zaburzenia osobowości. – Przeciętny pacjent może nauczyć się techniki przez ćwiczenia – mówi Faymonville. Dzięki temu będzie czerpał z zasobów własnego organizmu w walce z chorobą.

Może też przetrwać sytuacje zagrażające życiu, jak pewna kobieta, o której chętnie opowiada Faymonville. Podczas wizyty w ogrodzie zoologicznym załamała się pod nią kładka i kobieta wpadła na wybieg lwów, gdzie drapieżnik wyrwał jej fragment uda. Kiedy silnie krwawiąca pacjentka trafiła na izbę przyjęć kliniki w Lüttich, zapewniała lekarkę, że nic ją nie boli. – W takich ekstremalnych sytuacjach ludzie potrafią sami wprowadzić się w trans, by przeżyć – wyjaśnia anestezjolog.

Jak można przeczytać na łamach "European Journal of Pain", w przypadku stosowania autohipnozy jakość życia pacjentów wzrasta wyraźniej niż w grupach kontrolnych, bądź w grupach poddanych fizjoterapii albo psychoedukacji. Podobne sukcesy odnotowano w leczeniu zespołu jelita drażliwego, przed pięciu laty hipnozę wpisano nawet do oficjalnych wytycznych terapii tego schorzenia. Od 2003 roku naukowa Rada Psychoterapii zaleca także hipnozę przy leczeniu uzależnienia od nikotyny i metadonu. Hipnoza zaczyna wchodzić też do wachlarza metod stosowanych przy depresji i stanach lękowych, choć w tym wypadku brakuje jeszcze twardych dowodów naukowych potwierdzających jej skuteczność. – W niemieckiej medycynie hipnoza pozostaje metodą marginalną – skarży się psychoonkolog Hefner.

Tymczasem w Lüttich 14 anestezjologów stosuje hipnozę w operacjach, a studenci medycyny mają obowiązkowe zajęcia na ten temat. Ponadto w Regensburgu anestezjolog Ernil Hansen stosuje hipnozę przed, w trakcie i po operacjach mózgu. – Znajomość hipnozy jest niezwykle ważna w obchodzeniu się z pacjentem – zapewnia.

W podziemiach kliniki w Lüttich doktor Faymonville pokazuje drzwi sali operacyjnej numer 8, za którymi w 1992 roku po raz pierwszy wprowadziła pacjenta w hipnozę w trakcie operacji. – To był tylko niewielki zabieg, choremu wszczepiano lek pod skórę na brzuchu. Mimo wszystko pacjent ogromnie się bał. Tego lęku można było mu dzięki hipnozie oszczędzić.

Wkrótce odważyła się stosować hipnozę podczas operacji przeprowadzanych normalnie pod pełną narkozą lub w znieczuleniu miejscowym. Przykładowo, nieżyjąca już królowa Belgów Fabiola miała w ten sposób usuwaną tarczycę. Fotografia monarchini z doktor Faymonville wisi w gabinecie lekarki.

Podczas operacji pacjenci mogą przenieść się w przyjemne miejsce. W normalnym stanie świadomości aktywny jest przede wszystkim prawy płat skroniowy – jako część mózgu odpowiedzialna za pamięć autobiograficzną. Tymczasem w hipnozie podnosi się aktywność kory wzrokowej – tak jakby pacjent faktycznie widział podróż. – To tak, jakbyśmy ponownie przeżywali swój urlop – mówi Faymonville.

Badaczka chce to wykorzystać do badania chorób i stanów świadomości. W jednym z bieżących projektów analizuje fale mózgowe osób, które przeżyły śmierć kliniczną, by sprawdzić, czy będą mogły odtworzyć jeszcze raz tę ekstremalną sytuację (podobnie jak wspomniany urlop), co pozwoliłoby lepiej zrozumieć ten fenomen.

Faymonville nieustannie ostrzega jednak, by nie oddawać się w ręce przypadkowych hipnotyzerów. Przywołuje przy tym eksperyment kanadyjskiego kolegi. Sfilmował on przyjęcie urodzinowe studentki, a potem pozwolił, by ponownie przeżyła je w stanie hipnozy. Zasugerował jej przy tym, że na przyjęciu był jej ojciec, który faktycznie nie brał udziału w imprezie. Po hipnozie studentka była jednak niezłomnie przekonana, że tata z nią świętował. – Musimy być bardzo ostrożni, sugerując coś pacjentom podczas hipnozy – ostrzega Faymonville. Wśród paryskich licealistów zapanowała ostatnio moda, by za pomocą metod znalezionych w internecie hipnotyzować przypadkowych przechodniów na ulicy. – W przypadku szczególnie podatnych osób może się to powieść – mówi lekarka.

Dla niej hipnoza od dawna stanowi normalną część życia. Technika ta pomaga jej walczyć ze stresem, stosowała ją też u synów, gdy jako dzieci doznawali stanów lękowych albo nocami bolał ich brzuch. Nawet zęby mądrości usuwano im pod hipnozą. – Moje dzieci dorastały z tym na co dzień – mówi lekarka. Ma nadzieję, że także po jej przejściu na emeryturę hipnoza znajdzie stałe miejsce w medycynie.

Nagle do gabinetu wpada szczupły mężczyzna w czarnej skórzanej kurtce. Młody lekarz właśnie robi specjalizację z anestezjologii i chciałby jak najszybciej poświęcić się hipnozie. To syn Marie-Elisabeth Faymonville.

Hipnoza to bardzo ciekawy stan znajdujący się między jawą, a snem. Żeby jednak zrozumieć jego prawdziwe oblicze, trzeba zrozumieć, czym jest sen. Sen to stan, w którym organizm człowieka znajduje się w stanie bezruchu, w niektórych fazach nawet paraliżu. Jawa to zaś sen, w którym śpiący zdaje sobie sprawę z tego, że śpi. Czym jest więc hipnoza? Hipnoza to stan półświadomości, więc hipnoza snem nie jest. Hipnoza jest umiejętnością świadomego zarządzania zasobami podświadomości. Źródło: http://m.onet.pl/styl-zycia/kobieta/zdrowie/zycie-i-zdrowie,8cyctw

No hay comentarios:

Publicar un comentario

Popularne posty