Szukaj tematu w zasobach archiwum

viernes, 10 de junio de 2016

W Japonii. Ucieczka od stresu ... w alkohol

Japończycy uchodzą za jeden z najciężej pracujących narodów świata (według badań OECD zajmują drugie miejsce po Meksykanach).  I jednym z najbardziej zestresowanych na świecie. Spędzają w pracy średnio około 9 godzin dziennie i mają najmniej dni wolnych na świecie. Nic więc dziwnego, że ciężko pracujący ludzie chcą odreagować po pracy. Wieczorami i w weekendy piją więc na umór, by zniwelować skutki stresu, a potem zasypiają gdzie popadnie - w metrze, na schodach, na ulicy. Pijąc po pracy chcą odreagować, zresetować się psychicznie, zatopić smutki. 

Pijani zdarzają się oczywiście wszędzie, na całym świecie i być może nawet by nas to specjalnie nie dziwiło. Jednak w ostatnich latach w japońskich miastach na ulicach widać pijanych i zbyt zmęczonych pracowników korporacji, ubranych w drogie garnitury, a nie bezdomnych czy ludzi z marginesu społecznego. Zwłaszcza po weekendzie są ich tysiące. Japończycy upijają się po pracy na potęgę. Być może, żeby się odstresować.

Warto też wiedzieć. W Japonii kraju kultury i pijany jest pokojowy. W Japonii nikt nie zaczepia, butelkami na ulicach nikt nie rzuca. Nawet mimo faktu, że trudno je gdzieś wyrzucić, nie ma koszy. A miasta są czyste. Pisze wielu podróżników, blogerów. Pijani Japończycy skupiają się bardziej na próbach zachowania równowagi na swoich nogach, niż nawiązania agresywnego dialogu. Kraj pod tym względem bezpieczny. W Polsce (mniej cywilizowane społeczeństwo) można oberwać od grupki podchmielonych alkoholem typków, na rogu ulicy, za niepoczęstowanie papierosem.

Dlatego pojawiła się mocna kampania społeczna w Japonii: tysiące pijanych "białych kołnierzyków" stało się żywymi billboardami. W 2014 roku kampania przygotowana przez Ogilvy & Mather w Japonii na zlecenie sieci lokalnych barów miała zawstydzić pijących na umór pracowników biur i zwrócić uwagę na powszechny problem społeczny w Kraju Kwitnącej Wiśni. Hashtag #nomisugi oznacza zbyt pijany.

Centra japońskich miast w ostatnich latach zwłaszcza w weekendy dosłownie wypełnione są bezwładnymi, zalanymi w trupa pracownikami biur w eleganckich białych koszulach, garniturach. Ta kampania miała w celu zawstydzić, piętnować zjawisko, a tak pijących ludzi miała w założeniu pokazać, uświadomić, że taki sposób odreagowywania stresów to jednak pójście na łatwiznę, że warto jednak coś ze sobą zrobić, a nie zapijać się do utraty przytomności, bo można najeść się wstydu. Zdjęcia z kampanii poniżej. Czytaj również: http://psychotronicznyswiat.blogspot.com/2016/06/pijanstwo-w-polsce-i-na-swiecie.html#more


Czy wiesz, że...

To zupełnie bezpieczny i czysty kraj. Na przykład. Mało kto przypina rower. Nikt nie zaczepia, a pijani Japończycy skupiają się raczej na próbach zachowania równowagi niż nawiązania agresywnego dialogu. Butelkami na ulicach nikt nie rzuca. Nawet mimo faktu, że trudno je gdzieś wyrzucić.

Ciekawostka. Czy wiesz, że 95 proc. tokijczyków w Japonii to chudzielce? Niemal wszyscy chodzący po ulicach Tokio Japończycy są szczupli. I to nawet nie to, że z BMI w normie. Po prostu z taką masą ciała, którą wygodnie ze sobą zabierać. Dzięki temu w metrze zazwyczaj wszyscy się mieszczą, potrafią wejść po schodach, a w restauracjach nie zajmują dwóch krzeseł (zjedz to, Ameryko... albo nie, lepiej już nie jedz). Pozostałe 5 proc. albo cierpi na jakąś przykrą chorobę, albo bardzo się starało. Miło na takie społeczeństwo popatrzeć, przyjemnie wśród niego żyć.

Logika podsuwa odpowiedź, że to efekt diety, ale to nie tak, że Japończycy jedzą tylko surowe ryby. Wszak ryż (odkryty wcale nie tak dawno, wcześniej służył tylko do konserwacji ryb) i makarony, to fura węglowodanów, a akurat pełnoziarniste uświadczyć trudno (bo mało tradycyjne, a tradycja rzecz święta). Sportu też nie uprawiają, bo nie ma kiedy. Praca. Chyba po prostu mało jedzą, zapracowanie, stres i może mają dobre geny, albo klimat wysp, dzięki czemu stres w pracy raczej ich odchudza, niż pogrubia.

No hay comentarios:

Publicar un comentario

Popularne posty