Szukaj tematu w zasobach archiwum

martes, 3 de noviembre de 2020

Jak działa tarot?

Jak działa Tarot? Teorii o sposobie w jaki działają karty jest kilka, przy czym żadnej z nich nie można udowodnić i uznać za jedyną słuszną.

Wielu tarocistów wierzy, że przekaz jest częściowo lub w całości kierowany przez świadomą moc, inni twierdzą, że jest jakiś duch, energia, że prowadzą ich duchy tarota, anioły, przewodnicy lub też Wyższa Jaźń. 

Według tarocistów szkoły psychologicznej karty tarota jedynie odzwierciedlają to, co tkwi w umyśle klienta – styl ich pracy nie tyle można nazwać dywinacją, co sesją terapeutyczną. Są też tarociści, którzy nie wierzą w żadne zewnętrzne siły sterujące procesem dywinacji, ale jednocześnie wytłumaczenie szkoły psychologicznej, jakoby działał tu jedynie psychologiczny mechanizm projekcji wydaje się dla nich zbyt dużym uproszczeniem. Osobiście należę właśnie do tejże grupy.

Przez długi czas zajmuję się dywinacją (czytaniem przyszłości z kart tarota) na odległość, nie mam fizycznego kontaktu z Klientem, człowiek z kolei nie widzi mnie ani moich kart. 

Realne prawdopodobieństwo wystąpienia jakiejkolwiek projekcji jest znikome, żeby nie powiedzieć żadne. Nie mogę się też wspomóc interpretacją mowy ciała, ani pierwszym wrażeniem, a jednak otrzymuję bardzo wiele pozytywnych informacji zwrotnych, a moje interpretacje zarówno chwili obecnej jak i przyszłości często były zaskakująco trafne – nie mogę zatem przyjąć, że karty Tarota które wyciągałem nie były w jakikolwiek sposób związane z sytuacją tych ludzi, lub że zadziałał tu ślepy traf. 

Czy w czytaniu na odległość bierze udział telepatia czy jasnowidzenie, tego nie wiemy, mimo to wiem, że zarówno tarot jak i inne narzędzia umożliwiają uzyskanie informacji odnoszących się nawet do kogoś, kto nie wie, że właśnie rozkładam karty i o niego pytam. Tutaj nie ma mowy o mechanizmie projekcji…

Nie magia, nie duchy, nie projekcja... więc co? Ciekawym wyjaśnieniem zjawiska jakim jest prognozowanie może być fizyka kwantowa i teoria synchroniczności Junga. 

Oczywiście podobne teorie nie są podparte dowodami, które byłby w stanie zadowolić sceptyków i raz na zawsze rozwiać ich wątpliwości, tym niemniej na mój punkt widzenia coś w tym jest i nawet bardziej to do mnie przemawia. 

Mechanika kwantowa (teoria kwantów) jest to teoria praw ruchu obiektów świata mikroskopowego, poszerza zakres mechaniki na odległości czasoprzestrzenne i energie, dla których przewidywania mechaniki klasycznej nie sprawdzały się. 

Opisuje przede wszystkim obiekty o bardzo małych masach i rozmiarach - np. atom, cząstki elementarne itp. Mechanika kwantowa jest więc działem fizyki pierwotnie przeznaczonym do badania i tłumaczenia zachowania się małych cząsteczek, takich jak fotony i elektrony, które nie zachowują się tak samo jak inne większe obiekty.

 Większe obiekty bez wyjątku stosują się do ogólnych praw fizyki zwanych zasadami dynamiki Newtona i prawa przyczyny i skutku. Gdy postęp techniczny umożliwił obserwację mniejszych obiektów, tzn. małych cząsteczek, okazało się, że zasady dynamiki Newtona nie mają do nich zastosowania, te cząsteczki zachowują się jakoś inaczej, nie podlegają łańcuchowi akcji i reakcji, właściwie można tu mówić tylko o prawdopodobieństwach.

 Nie zawsze występuje ten sam efekt, na przykład mając dokładne pomiary zachowania się cząsteczek radioaktywny w przeszłości, możemy tylko przewidzieć prawdopodobieństwo rozpadu w danym okresie czasu, ale nie bardzo można tym procesem kierować (znacznie przyspieszyć, znacznie spowolnić, bądź spowodować rozpad w konkretnym terminie).

W dodatku te małe cząsteczki istnieją w czymś na kształt „przestrzeni prawdopodobieństwa” - jest prawdopodobieństwo ich istnienia tutaj, jest i tam… Co ciekawe, one równie dobrze mogą istnieć jednocześnie tu i tam. A na najbardziej elementarnym poziomie cząsteczki są ze sobą połączone, w jakiś sposób zdają się „wiedzieć” co dzieje się z innymi, nawet gdy dzieli je na tyle wielka odległość, że żadna fizyczna wymiana energii czy informacji nie jest możliwa.

 Im bardziej się w to zagłębić, okazuje się, że więcej rzeczy może być ze sobą połączonych w sposób niewymagający wymiany energii – przecież wszystko co nas otacza składa się z tych malutkich mądrych cząsteczek! Nie ma dowodów na to, że kwantowe efekty mogą być obserwowane w związku z zachowaniem dużych obiektów, takich jak karty Tarota, albo że połączenia międzycząsteczkowe są w stanie transmitować taki rodzaj informacji jaki uzyskujemy interpretując rozkład kart, acz... ludzie już myślą o kwantowych komputerach i natychmiastowym przekazywaniu danych.

 Omawiając sposób działania kart Tarota nie sposób nie wspomnieć o teorii synchroniczności Junga. 

Jung założył, że poza ciągami przyczynowo-skutkowymi które znamy, jest inne „prawo połączenia”, które jest bezprzyczynowe w swojej naturze. 

Innymi słowy, dwie rzeczy mogą być ze sobą połączone bez oczywistego udziału przyczyny i skutku. Rozpoznał też w badanych dopiero prawach fizyki kwantowej możliwe wytłumaczenie dla fenomenu który obserwował, a który nazwał „synchronicznością”.

Najprościej rzecz ujmując, synchroniczności są to zjawiska równoległe nie mające ze sobą związku przyczynowego. 

Jung zauważył że wielu jego pacjentów i on sam, doświadczali sytuacji w których przypadek zdawał się mieć znaczącą rolę, ale ten „przypadek” był zbyt nieprawdopodobny by zdarzyć się losowo i „niechcący”. 

Na przykład pacjentka śniła o złotym skarabeuszu i w chwili gdy na sesji opowiadała o nim Jungowi, przez otwarte okno wleciał żuk, ale nie byle jaki, tylko najbliższy krewny skarabeusza. Co ciekawe ten gatunek „normalnie” unika zaciemnionych pomieszczeń, więc jego skierowanie się ku ciemnemu pokojowi jest czymś niezwykłym. 

W tej historii najbardziej istotnym jest fakt, że pacjentka była stuprocentową racjonalistką i ten jej racjonalizm utrudniał terapię – doświadczenie z wyśnionym żukiem było przełomem, spowodowało zmianę świadomości i otwarcie się na irracjonalizm. 

Mało tego, skarabeusz jest staroegipskim symbolem odrodzenia, a zmiana świadomości pacjentki to ni mniej ni więcej tylko swego rodzaju odrodzenie...

 Według Junga podobne doświadczenie zdarza się gdy człowiek potrzebuje czegoś, co spowoduje ważny przełom i w jakiś sposób przyciąga to do swego życia. Co ma do tego Tarot? 

Logiczną i uzasadnioną wydaje się teoria, że powodem dla którego przypadkowo wylosowane karty Tarota mają w odniesieniu do pytającego szczególne znacznie i sens, ponieważ działa tu synchroniczność. 

Jung pasjonował się I-Cing, właśnie synchronicznością tłumaczył trafność odpowiedzi udzielanych przez tę wyrocznię – skoro I-Cing „odpowiada” poprzez synchroniczność, to dlaczego Tarot ma działać inaczej?

Tarociści udzielając odpowiedzi czasami opisują jaki jest ogólny sens danej konkretnej karty i aby wywód był bardziej zrozumiały, omawiają z praktycznym przykładem. Ku ogólnemu zdziwieniu taki  przykład okazuje się być strzałem w dziesiątkę, dokładnym streszczeniem problemu tej osoby. To właśnie synchroniczność w Tarocie i życiu. 

Synchroniczność objawia też się niejako przy okazji. Bo o czym trzeba tu jeszcze powiedzieć, synchroniczność nie jest mechanizmem który występuje zawsze ilekroć świadomie chcemy, jest absolutnie spontanicznym procesem. I dlatego oficjalna nauka opierająca się na dających się zmierzyć powtarzalnych sekwencjach przyczynowo-skutkowych, nie akceptuje synchroniczności i uznaje ją za bujdę na resorach.

Diagnozy czy odczyty przyszłości nie zawsze się sprawdzają? Bez wątpienia trzeba jasno powiedzieć, że żaden tarocista, jasnowidz czy astrolog nie ma stuprocentowej sprawdzalności, więc nawet najlepszym zdarzają się błędne odczyty. 

Generalnie praca z Tarotem uczy pokory i dystansu wobec własnych sukcesów i porażek. Czasem prognoza nie sprawdza się i trudno jest powiedzieć czemu tak się stało. Z moich własnych obserwacji wynika, że ważny jest – nazwijmy go “nieświadomy” - kontakt z osobą dla której czytamy karty. 

Są osoby z którymi świetnie się rozumiemy, są takie z którymi jest mniej świetnie. Jedne osoby są bardziej otwarte i ufne ludziom, a inni są zamknięci, powściągliwi bądź nieufni, czasem sceptycznie a nawet wrogo nastawieni. W praktyce okazuje się, że dla tych pierwszych prognozowanie idzie lekko, słowa płyną same, a odczyt / diagnoza sprawdza się jak nie w stu procentach, to na pewno w dziewięćdziesięciu czy osiemdziesięciu procentach. Natomiast dla drugich ciężko coś powiedzieć, trzeba się energetycznie namęczyć i efektywność spada, bywa że nie umiemy dotrzeć do informacji i strzelamy kulą w płot.

Na jakość tego nieświadomy kontaktu nie mamy większego wpływu, możemy natomiast zawczasu sprawdzić go przy pomocy astrologii – wystarczy wykreślić horoskop porównawczy (oczywiście najpierw trzeba znać choćby podstawy interpretacji horoskopu i mieć odpowiednie dane). Inny sposób, o wiele prostszy, to umiejętność rozpoznawania symptomów płynących tak z zewnątrz, jak i od wewnątrz. Jeśli czujesz, że nie masz ochoty stawiać kart, denerwujesz się, nie możesz się zmobilizować, coś lub nawet ktoś Ci przeszkadza – być może to sygnał że dla własnego dobra i dobra Klienta nie powinieneś pracować z tą osobą, albo to nie jest odpowiedni moment.

Na koniec warto dodać, że niczyja przyszłość nie jest zdeterminowana punkt po punkcie. Tarot głównie pokazuje przyszłość przez pryzmat „tu i teraz”, czyli chwili w której rozkładamy karty. Człowiek z biegiem czasu rozwija się, wzbogaca o nowe doświadczenia i właściwie nikt z nas nie będzie zupełnie taki sam za rok czy dwa lata. 

Prognoza dotycząca odległej przyszłości ma czasami nikłe szanse na sprawdzenie się, ponieważ jeśli dziś potencjalnie ktoś tak a tak by zadziałał, to wcale nie znaczy że za jakiś czas nadal będzie działał w ten sam sposób. Tak można wyjaśnić przyczynę tego, dlaczego prognozy dalsze mogą być nie zrealizowane. 

Najprostszym przykładem mogącym przybliżyć to zagadnienie, jest chwila w której każdemu zdarza się popatrzeć w przeszłość, pokiwać głową i pomyśleć „Gdzie ja miałem rozum? Dziś tak bym nie postąpił!”. Analogicznie będzie w drugą stronę. Człowiek się rozwija, często nie bierze pod uwagę innych okoliczności, jest ich nieświadomy co powoduje, że zmienia wybory, kierunki, a przez to może go nie przybliżać do celu, wyniku drogi, o którą pytał kart. 

Czasem w chwili rozkładania Tarota dane wydarzenie energetycznie już istnieje i tylko dąży do zamanifestowania się w świecie fizycznym, np. jakaś decyzja już została podjęta (choćby tylko nieświadomie), coś jest faktem choć pytający o tym nie wie, coś musi się stać ponieważ posłuży rozwojowi osoby etc. Wtedy prognoza sprawdza się najdokładniej. 

Bywa jednak i tak, że pytający nie umie podjąć wyboru, stoi w jednym punkcie, albo bywa też tak, że przyszłość dopiero się kształtuje – wtedy jeszcze praktycznie wszystko może się zdarzyć, sprawa nie jest przesądzona i diagnoza / prognoza może całkowicie lub częściowo minąć się z rzeczywistym obrotem rzeczy. Źródło: wp.pl

No hay comentarios:

Publicar un comentario

Popularne posty